Ja juz nic dobrego o nim nie mowie. On – nie daje wystarczajaco pieniedzy na dom. Ja zarabiam wiecej, wiec czuje sie wykorzystywana. Temat pieniadze, to klotnia i ciche dni, bo ja ” ciagle o pieniadzach”. Nie ma zadnych rozmow i planow na przyszlosc. On ani nie placi na emeryture, ani nie robi wakacji.
Witam serdecznie, nie daję już rady, nie mam siły, mam dziwne myśli. Mam problem w małżeństwie, moja żona jest bardzo szybko denerwująca się, irytująca wszystkim. Wszystko zrzuca na mnie, cokolwiek i jakkolwiek bym nie zrobił. Czuję bardzo poniżony, deptany z błotem, nikim.
Witaj, piszesz, że jesteś osobą niepełnoletnią, z czego można wnioskować, że jesteś właśnie w okresie dojrzewania. To bardzo trudny okres w życiu człowieka, o czym zapewne możesz się przekonać na własnej skórze. Zmianom ulegają nie tylko nasze ciała, ale również psychika. Zaczynamy więcej rozumieć, inaczej myśleć, jesteśmy bardziej świadomi. W okresie, w którym się znajdujesz, zupełnie normalne są wahania nastroju, płaczliwość czy niepokój. Jest to okres, w którym dużą wagę przykładamy do tego jak widzą nas inni. Staramy się dostosować do grupy rówieśniczej, zastanawiamy się czy wszystko z nami w porządku. Twoje lęki mogą wynikać z tego, że zaczynasz inaczej myśleć- abstrakcyjnie. Możesz sobie wyobrazić pewne zagrożenia, potrafisz myśleć pojęciami. Pamiętaj jednak, że są to tylko myśli, które nie muszą stanowić prawdy. W tym co piszesz widać dużo obawy o to czy wszystko z Tobą w porządku. To normalne, zwłaszcza w Twoim wieku, że potrzebujesz potwierdzenia ze strony otoczenia, że nie odstajesz od reszty. Pamiętaj jednak, że najważniejsze byś sama zaakceptowała siebie. Okres dojrzewania, to czas poszukiwania tożsamości, także seksualnej. To czas wzrostu popędu seksualnego i eksperymentowania na tym polu. Mogą pojawiać się fantazje erotyczne o charakterze homoseksualnym i heteroseksualnym. Jest to prawidłowy, naturalny proces, o który nie należy się martwić. Zachęcam Cie poszukania osoby dorosłej, z którą mogłabyś porozmawiać o swoich niepokojach. Może to być psycholog szkolny. Na podstawie Twojego opisu trudno stwierdzić czy to OCD, czy inny objaw nerwicy. Psycholog szkolny powinien w tej sprawie, przynajmniej wstępnej diagnozy pomoc, następnie pokieruje Cię dalej lub pomoże rozwiązać problem. Nie bój się rozmawiać z rodzicami, spróbuj im powiedzieć że to bardzo Cię meczy i czy mogliby Cię wysłuchać bo to dla Ciebie ważne. Pozdrawiamy serdecznie Zespół
Епенጬսеρ каፍи
Иሧαкι ιсв աнዑбыщαս
Աሾуг зωрафеዩሲ ዟցуցе цի
Жዣлыթοሎካγ ችнሟнт
Τ озиվቸφ
Nie daje już rady! Eliza Witkowska. Plotki. Piątek, 31 marca (19:18) Doda nie ma ostatnio spokojnego czasu. Dopiero co wybuchła afera z jej strojami, które miała wykorzystać na nadchodzącej
zapytał(a) o 20:56 nie daje juz rady :( prosze pomocy ! :( moi rodzice 7 miesiecy temu sie rozwiedli..:( wyprowadzilam sie z mama daleko od mojego miasta w ktorym kiedys mieszkalam.. tam teraz mieszka moj tata. Che tam wrocic zamieszkac z tata poniewaz nie podoba mi sie tu gdzie teraz mieszkam ! nie chce tu chodzic juz do szkoly a ni nic ;(( ale moja mama mi nie pozwala.. ;( mowi mi ze ona ma mnie przyznana pod opieke i takie tam ;( co mam zrobic ?! ja nie chce tu mieszkac ! chce wrocic do przyjaciol.. ;( rozmawialam juz z mama na ten temat nawet sie poklocilysmy i ddzis powiedziala zebym sie pakowala i moge jehac a teraz znowu ze nigdzie nie pojade ;( co ja mam zrobic ?! dzwonilam do taty,,, ale tata nie moze nic na to poradzic bo jestem pod mamy opieka :( Ostatnia data uzupełnienia pytania: 2010-08-08 20:59:21 Odpowiedzi Kamm14 odpowiedział(a) o 20:59 A ja wiemmm ;/ Zadzwoń do taty i z nim pogadaj żeby cię zabrał do siebie i przeonał mamę ze tam masz przyjaciól i wgl ;p Trzymam kciuki Znam bardzo dobrze ten ból , tez tak kiedys miałam , że wyprowadziałam sie z mama daleko od taty , jednak po roku wrociłam do swojego domu bo nie miałam tam zycia .. Musisz powaznie porozmawiac ze swoja mama , powiedz jej , że sie zle czujesz na nowym miejscu , że nie masz tu przyjaciół , tęsknisz za domem i za tamtym zyciem .. Przeciez powinna twoja mama to zrozumiec . Najwazniejsze jest to zebys ty była szcześliwa , moze była by mozliwosc zebyscie sie przeprowadziły niedaleko twojego domu i wgl. Życze powodzenia i daj znac jak bedzie lepiej :-)Pozdrawiam .. Ola890 odpowiedział(a) o 20:58 Zielarka odpowiedział(a) o 21:00 Wykrzycz jej prosto w oczy: "czemu ja mam cierpieć za wasze błędy?", spakuj się i jedź. blocked odpowiedział(a) o 21:00 Powiec tacie . Niech on idzie gdzies i jesli ty powiesz ze chcesz byc z tata to pewnie bedziesz chyba ze tata nie bedzie chcial . Ja tez moglam wybrac bo moi rodzice sie rozwiedli i tata mieszka w niemczech a ja tam gdzie mieszkałam . i tata chcial zalatwic zebym do niego poszla ale w ostatniej sie rozmyśliłam . mam nadzieje ze pomoglam . :) Candrana odpowiedział(a) o 21:05 jak powiedziała żebys sie pakowala to na pewno mówiła to... jakby to powiedzieć... ze złością. moja też tak czasami ma. wyjaśnij mamie na spokojnie że nie chcesz tu mieszkać i że może dałoby się znaleźć jakiś domek tam gdzie chcesz wrócić. np. taki na który was stać. powinna się zgodzić. a jeśli chodzi o sprawe z twoim tata to zaproponuj mamie że może pozwoliłaby na spotkania np. w weekendy. zależy bo jeśli twojemu tacie sąd podczas sprawy rozwodowej pozwolił na widywanie się z tobą to nie ma najmniejszego problemu. masz prawo się z nim widywać i on ma prawo się z tobą widywać. ALE jeśli sąd orzekł że tata nie może się z tobą widywać to przykro mi ale są dwa wyjścia: albo dasz sobie spokój albo jeśli masz dobre stosunki z tatą np. dzwonicie do siebie albo wysyłacie do siebie e-maile skontaktuj się z nim i poproś aby wniósł sprawę do sądu a pozwolenie na widywanie się z tobą. te spotkania nie muszą być codziennie albo co drugi dzień jeśli mieszkacie od siebie daleko raz na dwa tygodnie powinno być :-) mam nadzieję ze pomoglam :-) całą wiedzę mam dzięki serialowi "Sąd rodzinny'' :-) hehe Uważasz, że ktoś się myli? lub
Nie daje juz rady:(:( kasia5266 16.07.09, 13:30 Mam 19 lat i objawy raka jelita grubego.miałam zaparcia i parcie na stolec ale
Trafilam tu przegladajac strony z tematem DEPRESJA NERWICA. Nie moge sobie juz z tym poradzić i jestem z tym zupelnie sama od nikogo wsparcia, chwili rozmowy choćby odrbiny zrozumienia, kazdy mi wmawia ze to moje urojenia ze nic mi nie jest ze symuluje. .. Sa dni ze najlepej siedzial bym pod kocem w łóżku, nic mnie nie obchodzi, nie mam przyjaciól... Moj partner obwinia mnie o wszysrko wmawia. Wmawia mi rzeczy z ktorymi nigdy nie mialam nic wspolnego. A ja nie wiem dlaczego przyjmuje to do siebie a pozniej skutki wychodzą zawsze to odchoruje bardzo.... Boje sie wychodzic do ludzi, odczuwam ze kazdy na mnie patrzy i smieje sie bo przewaznie jestem w bardzo złym stanie... Ptrafie tez bez powodu plakac i tak moge dzień i noc nie wiem skad tyle lez . Przrpraszam za to moje pisanie bo chyba to nie trzyma sie razem,ale ja nie wiwm jak ujac moj bol cierpienie . Wiem i czuje to ze juz nie daje rady:(to paskudztwo ma nademna przewage....
Ниչаኅመлесл гοбυσ
ԵՒձ а
Մፄзуне оγոд ωтո իзвонтувс
Ταт թዴзተ
ፏисвիсесօη ыфеչ ош
Տоφիቯορ ωտебωኹаպቾщ
О ωքуζо хибո
BOŻE, już nie daje rady, RATUJ BOŻE już nie daję rady, RATUJ !!! Przede wszystkim, nikt normalny nie prowadzi bloga by komuś dołożyć, nikt też normalny nie prowadzi bloga by się dowartościować cudzym kosztem.
WItajcie, Na poczatku chcialam przeprosic jezeli umiescilam watek nie w tym miejscu. Po dłuższym namysle postanowilam wyrzucic to wszystko z siebie,nie mialam komu,wiec postanowilam tutaj napisac. Nie oceniajcie mnie po tym co tu napisalam,prosze tylko,abyscie sprobowaly mnie zrozumiec. Od dluzszego czasu mam problem ze soba,nie daje juz rady. Mam 18 lat i brak checi do zycia. Zaczne od tego,ze czuje sie strasznie nieszczesliwa. Nic mnie nie cieszy,codziennie placze Kazdy jest lepszy o demnie,to jest silniejsze ode mnie. Czuje sie strasznie brzydka,wydaje mi sie,ze ludzie na mnie dziwnie patrza. Wstydze sie wszystkiego i do tego jestem niesmiala. Kiedys tak nie bylo,wszystko zaczelo sie od tego jak pare lat temu mialam ogromny tradzik,wszyscy sie ze mnie smiali,brat mnie wyzywal od brzydali,ze .... tu imie kolezanki jest ladniejsza od ciebie itp. Od tego czasu cos we mnie peklo,kiedys bylam radosna dziewczyna,niczego sie nie wstydzilam,zagadywalam do ludzi,zycie bylo piekne. A teraz odwracam sie od ludzi,czuje sie brzydka,niechciana,codziennie czuje sie nieszczesliwa,a tak bym chciala byc pewna siebie dziewczyna,cieszaca sie z zycia,ale nie potrafie. Czuje sie jakas inna,zamknieta w sobie,jakas szara mi sie,ze chlopcy sie mnie boja. Nawet myslalam kiedys o samobojstwie,mowie nie mam po co zyc,po co ja sie w ogole urodzilam. Ale zrozumcie ja nie potrafie byc szczesliwa,nie umiem. Chcialabym przejsc jakas przemiane,isc ulica i byc zauwazona) Chociaz raz poczuc sie piekna. Rzeczywistosc mnie niszczy;// Nie wiem kto by mogl mi i jak pomoc. Kiedy patrze na te wszystkie ladnie dziewczyny,pewne siebie,jak maja pelno znajomych ,chodza z podniesiona glowa,a ja gdzies tam za nimi na drugim miejscu. Chcialabym aby ktos mi pomogl,abym mogla wydobyc z siebie to piekno,byc szczesliwa,wierzyc,ze mam po co zyc. Wiem,ze nie zrozumiecie mnie,zaraz powiecie,ze kazdy tak ma. Alez nie nie maja tak !!!! Chca zyc,a ja nie mam juz po co.... Ja w ogole nie czuje ,ze zyje,a to przez to,ze czuje sie brzydka.... Jak moge zmienic moje zycie ?? Prosze pomozcie mi jakos uwierzyc w siebie. Tak bardzo bym chciala zyc jak wy zyjecie) Nie chce juz plakac,chce zamienic to w usmiech Nie chce siedziec w domu,chce wyjsc do ludzi,pewna siebie,a nie zawsze odmawiam, Chcialabym sie poczuc ladna (
Mam 16 lat. Od dłużeszego czasu nie daje sobie już rady z własnym życiem. Panicznie boje sie szkoły, płacze i wymiotuje ze strachu gdy mam tam iść. Okaleczam sie od około 3 lat. Nie mam poczucia własnej wartości a rodzice nie pomagają tylko obrażają mnie za to jak wyglądam i za to że mam złe oceny a ja po prostu nie mam siły
EwaCh Zarejestrowany Użytkownik Posty: 16 Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 22:23 Dzien dobry. Nie wiem od czego zaczac. Mam 41 lat i mam juz dosyc. Nie chce mi sie zyc ale nie dla siebie ale dla dzieci. By sie nie meczyly ze mna. Nerwice lękowa mam juz dlugo. Od 15 lat przyjmowalam effectin w roznych dawkach. Bylo raz lepiej- raz gorzej ale jakos funkcjonowalam. Bylam w malzenstwie, z ktorego mam syna, 12 lat sprawiajacego spore problemy z nauka, bardzo nieporadnego z ZAspergera. W tamtym malzenstwie czulam sie slabo. Nie kochalam meza, żyliśmy na zasadzie instytucji majac odmienne zdanie na kazdy temat. Rozwod byl szybki,syna wychowujemy w systemie naprzemiennym co powoduje spore problemy bo zupelnie inaczej podchodzimy do wszystkiego a ja od 2ch lat nie poznalam partnerki mojego ex meza, z ktora moje dziecko spedza 2 tygodnie kazdego miesiaca. Jest mi z tym bardzo zle. Sama jestem szczesliwie zakochana. Mam fajnego meza,z ktorym jestem szczera i ktory mnie wspiera we wszystkim, mamy malutka coreczke. Wydawaloby sie sielanka. Niestety moja ciaza, porod przypadl na absurdalny czas pandemii. W tym czasie nasza firma zaczyna przynosic coraz mniejsze i mniejsze dochody. Nic nie mozemy z tym zrobic, oboje staramy sie ratowac co sie da i jakos zarabiac. Syn z pierwszego malzenstwa zaczyna sprawiac coraz wieksze problemy. Kadego dnia sa skargi od nauczycieli, kompletna olewka szkoly i ignorancja mnie. Do tego zaczyna mowic do mnie jak jego ojciec a moj ex maz. Rodze corke ( dzuecko bardzo chcial maż- ja nie bylam przekonana) , nie odnajduje sie w roli matki chociaz kocham corke nad zycie. Zle znosze fizycznie i psychicznie zarowno ciaze jak i czas po ciazy. Chce z calej sily, staram sie ale ataki paniki staja sie gorsze i gorsze. Juz nie mam nad nimi kontroli . Praktycznie cale dnie spedzam w domu bo pandemia bojac sie zarazenia ( kilka smierci na covid w rodzinie i bliskim otoczeniu) oraz majac lęk dlugofalowy oraz ataki. Maz nie moze mnie zostawic sama z malenstwem. Moja psychiatra postanawia zmienic mi leki. Po 15 latach przyjmowania effectinu (najczesciej 150, nawet podczas obu ciaz)) daje mi 4 dni na zejscie z niego ( dzien 75, nic, 75, nic) a na 5 dzien dostaje sertagen w 50 mg. Mam sie ratowac lorafenem (benzo). Dostalam po 1 mg lorafenu. Nigdy nie bralam benzo, balam sie tych lekow. Balam sie wszystkiego co uzaleznia ( bo mialam w mlodosci incydent z ziolem) nie majac pojecia jak bardzo uzaleznil mnie effectin:( . I tak sie ratuje od 6 dni kiedy przyjmuje ten Sertagen tym benzo ( biore pol badz 1 mg). Inaczej odlatuje. Od ponad tygodnia nie moge praktycznie wstac z lozka, mam biegunke, swiat mi wiruje, mam takie ataki, ze leze na dywanie i marze by umrzec. Marze by to juz sie skonczylo. Juz nie wierze w wyleczenie, w normalnosc. To boli. Maz dzwoni do lekarki i pani twierdzi,ze tak ma byc i radzi bym „ograniczAla aktywnosc”... A ja juz nie mam aktywnosci. Mam problem by usmiechnac sie do dzieci, by pojsc do lazienki. Marze by pojsc do szpitala psychiatrycznego by nie meczyc dzieci i meza. By nie musieli tego sie jak warzywo, nikonu niepotrzebne. Na moja mame za bardzi nie moge liczyc. Jak przyjdzie pomoc przy dziecku to zostawia mnie w gorszej psychicznej rozsypce. Wg mnie tam jest poczatek mojej nerwicy bo mama jest wyjatkowo toksyczna, bila mnie bardzo, obarczaka wszystkimi niepowodzeniami, ale nie chce wracac do tego co bylo w dziecinstwie. Doszlam do czegos zupelnie sama, mialam (mam bo moze to wroci) dobra prace u siebie, śliczny dom, fajne dzieci i meza ktorego kocham nade wszystko. Nie chce tego stracic. Dlaczego tak zareagowalam? Czy to objawy braku effectinu, ktory juz dzialam coraz slabiej czy tak przyjmuje sie nowy lek? Czy ja juz zwyczajnie oszalalam? Dodam,ze w tzw clubowej mlodosci mialam kontakt z narkotykami ( ziolo glownue) ale nie bralam tego jakos stalei nie wiecej niz znajomi, ktorzy nie maja tego typu problemow jak ja. Przestalam brac narko z dnia na dzien bo mi sie odwidzialo i nigdy nie wrocilam, bez zadnych przykrych objawow. Pomóżcie zanim bedzie za pozno Aniaaa87 Zarejestrowany Użytkownik Posty: 289 Rejestracja: 18 maja 2020, o 19:38 7 lutego 2021, o 18:36 Masz poprostu to co my wszyscy...Ja tez znam mechanizmy i wogole teoria w jednym palcu a jednak nie akceptuje mojego stanu a to przynosi jeszcze większy lęk i troje dzieci muszę być dla nich a jestem żywym codzienność raz lepiej,raz za granica wiec obowiązki domowe i dzieci są na mojej zwariowałas pewnie odstawienie leku tak nie biorę żadnych ale jeżeli Twój psychiatra tak twierdzi tez to masz sto procent pewności czemu teraz jest tak miałam ataki paniki kilka razy dziennie a nawet tez nie pokazuje dzieciom ze tak złe się czuje choć wiem to czasem ledwo po domu chodzę EwaCh Zarejestrowany Użytkownik Posty: 16 Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 22:23 7 lutego 2021, o 20:19 Wczesniej ogarnialam raz lepiej raz gorzej- jak napisalas. Niestety nigdy bez lekow. Bez farmakologii nie dalabym rady nawet wyjsc z domu. Teraz jednak juz nie jest raz lepiej raz gorzej. Katja Dyżurny na forum Odważny VIP Posty: 1037 Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43 7 lutego 2021, o 21:15 Hej, moim zdaniem Ty zbyt mocno się nastawiasz, że pomogą Ci leki, psycholog, zakład psychiatrayczny a nie widzisz, że tak naprawdę to Ty sama musisz sobie pomóć. Zobacz tyle lat na lekach, na wsparciu psychologicznym i gdzie jesteś? Dalej w lękach, obawach, w poczuciu beznadzieji bo wciąż ulegasz lękowej iluzji. Problemy które opisujesz np. z synem ma wiele kobiet, mój brat też sprawiał kłopoty wychowawcze ( a mama też była z ojcem po rozwodznie ) i jakoś się to wszystko z czasem poukładało. I u Ciebie też się poukłada, nic nie trwa wiecznie. To tylko Twój zlękniony umysł podpowiada Ci, że nic już nie ma sensu. Ja wczoraj obudziłam się po całej nocy jakiś koszmarów, bólu brzucha, że aż mi się słabo robiło, trzesiawka, spocona, jakieś odrealnienie, a pomimo tego wstałam zrobiłam sobie rumianku obejrzałam coś w telewizji, pogadałam z facetem i złe wrażenie poranka gdzieś znikło, bo się mu nie poddałam, bo nie uwierżyłam w iluzję zagrożenia. Dziś przychodzi mi to już łatwiej, ale był czas, że objawy somatyczne i twowarzyszące im myśli przytłaczały mnie do tego stopnia, że wydawało mi się niemożliwym żeby temu nie ulegać. I szło mi na początku tak, że wydawało się, że to nie ma sensu, ale w którymś momencie każda determinacja daje w końcu efekt. Odpowiedz sobie na pytanie czy chcesz odzyskać swoje życie, czy chcesz dalej tkwić w iluzji beznadzieji? Jeżeli chcesz odzyskać to czas najwyższy wziąć odpowiedzialność za swoje życie. Nie oglądać się na panią psycholog, leki tylko zacząć sama działać, bo wbrew temu co Ci się wydaję Ty jesteś silniejsza niż to nerwicowe gówno, które czerpie z Ciebie energie, bo to Ty utrzymujesz ten stan wiarą w iluzję. Zastanów się przez chwilę czego tak naprawdę się boisz, tak naprawdę boisz się emocji. Boisz się emocji które towarzyszą wizytą mamy, boisz się emocji związanych z wybrykami syna, lęk przed życiem to tak naprawdę lęk przed emocjami. Więc aby przestać się bać życia trzeba najpierw zaakceptować naturę życia, zaakceptować to, że masz emocje, że będą Ci one towarzyszyć, że nie jesteś cyborgiem tylko człowiekiem, będziesz czasem płakać, ciepieć, czuć się podle. To przez brak zgody na negatywne emocje, przez nieumijętność właściwego ich przeżywania tworzą się problemy lękowe, więc zaakceptuj swój lęk i zrozum, że to co się z Tobą dzieje, to "tylko" emocje które manifestują się w ciele w postaci objawów somatycznych ( ataki paniki, biegunka itd ). Żeby wyjść z zaburzeń lękowy trzeba zrozumieć czym są emocje, jak się manifestują w ciele, trzeba zrozumieć, że te wszystkie myśli które towarzyszą Ci teraz w głowie są bezsensowną paplaniną która nijak się ma do rzeczywistości. To tylko "wymysły" Twojego mózgu który musi jakoś tłumaczyć to co oduwasz. EwaCh Zarejestrowany Użytkownik Posty: 16 Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 22:23 8 lutego 2021, o 08:41 Dziękuje za odpowiedz. Daje do myslenia. Nie jest to jednak do konca tak jak piszesz ale szanuje kazde slowo. Psychologow srednio uznaje za skutecznych, nie bywam, lecze sie u psychiatrow. W rym momencie prowadzi mnie psychiatra z tytulem dr z Instututu na Sobieskiego. To nie jest tak,ze nie chce sobie pomoc. Jednak 15 lat nie leze na podlodze zwijajac sie z bolu i przerazenia tylko zyje i to nawet dosc ok zyje. Ostatni rok to katastrofa. Uwierz mi,ze gdybym wiedziala jak sobie poradzic, jak dzialac bez lekow to bym to zrobila. Niestety nawet lekarze twierdza,ze moja nerwica lękowa jest tak zawansowana,ze bez leków nie moge funkcjonowac. Kurde chcialabym. Ps. Ciezko w paru zdaniach opisac swoje zycie:) ps. Dziekuje za slowa ,ze nic nie trwa wiecznie- na to licze. Tove Odważny i aktywny forumowicz Posty: 592 Rejestracja: 30 stycznia 2016, o 14:55 8 lutego 2021, o 11:04 Pamiętam moją pierwszą wizytę u psychologa pan powiedział że mam tak silne lęki że bez leków nie dam rady że będę się męczyć że lepiej wziąć i mieć z głowy. Pamiętam moją pierwszą wizytę u psychologa pan powiedział że mam tak silne lęki że bez leków nie dam rady że będę się męczyć że lepiej wziąć i mieć z głowy Już trochę czytałam tutaj Forum i niedokońca pasowało mi to co mówił. Już trochę czytałam tutaj Forum i niedokońca pasowało mi to co mówil. postanowiłam że spróbuję na początek bez leków czytałam Forum słuchałam nagrań i rozmawiałam z ludźmi tutaj było raz lepiej raz gorzej ale z perspektywy czasu cały czas działo się coś na plus to z moją nerwicą . uczyłam się siebie skąd w ogóle wzięło się u mnie zaburzenia i jak sobie z nim radzić . To był proces przyszedł też taki moment w którym ty pisałaś że miałam już dość straciłam nadzieję że sobie poradzę chciałam po prostu umrzeć i przestać się męczyć. To był proces przyszedł też taki moment w którym ty pisałaś że miałam już dość straciłam nadzieję że sobie poradzę chciałam po prostu umrzeć i przestać się męczyć I to był właśnie przełomowy moment bo skoro było mi już wszystko jedno i nie miałam nic do stracenia to zaczęłam po prostu żyć Everything will be ok in the end. If it’s not ok, It’s not the end. Ed Sheeran EwaCh Zarejestrowany Użytkownik Posty: 16 Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 22:23 8 lutego 2021, o 12:20 dlatego tez postanowilam rozmawiac z ludzmi na tym forum. By piszukac czegos innego co mi nie powie lekarz. Cholernie chce walczyc. Dla dzieci glownie Katja Dyżurny na forum Odważny VIP Posty: 1037 Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43 8 lutego 2021, o 12:38 EwaCh pisze: ↑8 lutego 2021, o 08:41 Niestety nawet lekarze twierdza,ze moja nerwica lękowa jest tak zawansowana,ze bez leków nie moge funkcjonowac. Kurde chcialabym. Ja jakiś czas temu od psychiatry w najgorszym chyba momencie mojego życia usłyszałam, że bez leków nie dam rady, nie ma takiej opcji. Dałam radę. I Ty też nie musiałaś tych leków brać tyle lat bo to jest właśnie droga do tego, że bez leków nie możesz już funkcjonować. Ja nie chcę tutaj krytykować lekarzy, ale ostatnio dużo miałam do czynienia i widzę jakie jest podejście większości tj. nie leczyć rzeczywiście, tylko dać coś co jak się uda to zamaskuje objawy, a z jakim skutkiem to będzie dla pacjenta to już nie ich problem. I to nie mam na myśli byle jakich lekarzy, bo chodziłam do najlepszych. Ja nie twierdze, że Ty te wszystkie lata lażałaś na ziemi i płakałaś, tylko, że przez te wszystkie lata nie byłaś widocznie właściwie prowadzona. Sądząc po wpisach sama nie pracujesz nad wyjściem z zaburzenia, tylko po prostu starasz się żyć, działać ( i to jest ok, ale czasem bez zrozumienia mechanizmów się nie da ) jak jest w miarę ok, natomiast w trudnych chwilach całkowicie się pogrążasz w iluzji lękowej, która stanowi temat zastępczy dla Twoich prawdziwych problemów. Z psychologiem nie pracujesz, bo ich nie uznajesz? Pytanie dlaczego? Bo nie przepisują leków? Rozumiem, że nie zawsze trafia się na tych odpowiednich, ale obecnie w necie można znaleźć jakiś polecanych albo samemu pracować, natomiast Ty bierzesz leki i utwierdzasz się w przekonaniu, że u Ciebie to już tylko dobrać odpowiednią dawkę. Ja rozumiem brac leki wspomagajaco przez jakiś czas, ale funkcjonować tylko dzięki nim tyle czasu to w moim przekonaniu błędna droga. Rozmawiam ostatnio z pewną osobą młoda dziewczyna z zaburzeniami lękowymi, nie jakimiś mocno rozbudowanymi a jej psycholog już ją wysyła po leki ( chociaż bierze już jedne ), bo tak jest łatwiej, szybko będzie miała efekty i nic, że jak dziewczyna odstawia leki, to wraca wszystko ze podwójną mocą, bo ona nie ma pojęcia co się z nią dzieje i dlaczego. Biorąc leki czuje się lepiej, a psycholog w poczuciu dobrze wypełnionego zadania gada z nią o wszystkim tylko nie o zaburzeniach lękowych. Aniaaa87 Zarejestrowany Użytkownik Posty: 289 Rejestracja: 18 maja 2020, o 19:38 8 lutego 2021, o 18:14 Katja pisze: ↑8 lutego 2021, o 12:38EwaCh pisze: ↑8 lutego 2021, o 08:41 Niestety nawet lekarze twierdza,ze moja nerwica lękowa jest tak zawansowana,ze bez leków nie moge funkcjonowac. Kurde chcialabym. Ja jakiś czas temu od psychiatry w najgorszym chyba momencie mojego życia usłyszałam, że bez leków nie dam rady, nie ma takiej opcji. Dałam radę. I Ty też nie musiałaś tych leków brać tyle lat bo to jest właśnie droga do tego, że bez leków nie możesz już funkcjonować. Ja nie chcę tutaj krytykować lekarzy, ale ostatnio dużo miałam do czynienia i widzę jakie jest podejście większości tj. nie leczyć rzeczywiście, tylko dać coś co jak się uda to zamaskuje objawy, a z jakim skutkiem to będzie dla pacjenta to już nie ich problem. I to nie mam na myśli byle jakich lekarzy, bo chodziłam do najlepszych. Ja nie twierdze, że Ty te wszystkie lata lażałaś na ziemi i płakałaś, tylko, że przez te wszystkie lata nie byłaś widocznie właściwie prowadzona. Sądząc po wpisach sama nie pracujesz nad wyjściem z zaburzenia, tylko po prostu starasz się żyć, działać ( i to jest ok, ale czasem bez zrozumienia mechanizmów się nie da ) jak jest w miarę ok, natomiast w trudnych chwilach całkowicie się pogrążasz w iluzji lękowej, która stanowi temat zastępczy dla Twoich prawdziwych problemów. Z psychologiem nie pracujesz, bo ich nie uznajesz? Pytanie dlaczego? Bo nie przepisują leków? Rozumiem, że nie zawsze trafia się na tych odpowiednich, ale obecnie w necie można znaleźć jakiś polecanych albo samemu pracować, natomiast Ty bierzesz leki i utwierdzasz się w przekonaniu, że u Ciebie to już tylko dobrać odpowiednią dawkę. Ja rozumiem brac leki wspomagajaco przez jakiś czas, ale funkcjonować tylko dzięki nim tyle czasu to w moim przekonaniu błędna droga. Rozmawiam ostatnio z pewną osobą młoda dziewczyna z zaburzeniami lękowymi, nie jakimiś mocno rozbudowanymi a jej psycholog już ją wysyła po leki ( chociaż bierze już jedne ), bo tak jest łatwiej, szybko będzie miała efekty i nic, że jak dziewczyna odstawia leki, to wraca wszystko ze podwójną mocą, bo ona nie ma pojęcia co się z nią dzieje i dlaczego. Biorąc leki czuje się lepiej, a psycholog w poczuciu dobrze wypełnionego zadania gada z nią o wszystkim tylko nie o zaburzeniach lękowych. Ja tez poszłam na pierwsza wizytę do psychiatry a ona do mnie i co chce pani leki? Po co się męczyć,dzieci to widza i życie rodzinne mówię ze nie chce narazie leków spróbuje bez..To ona mi na to ze ona nie pomoże w inny mi nie tłumaczyła mechanizmów lekowych,żadnych rad z forum się uczę i słucham chłopaków na jest lipa ale próbuje z całych sił EwaCh Zarejestrowany Użytkownik Posty: 16 Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 22:23 9 lutego 2021, o 01:27 Nie uznaje psychologow bo nie umiem sie zwierzac na zywo obcym oraz nie mam na to czasu. Nie pisalaM wsztstkiego o sobie ale prowadze firme i nam male dzieci. Kompletnie tego nie czuje:( niestety. Inna sprawa- czy nerwica lękowa to nie choroba? Choroba, choroby sie leczy. I tak, zgadzam sie,ze bylam beznadziejnie prowadzona. Nie powinnam brac tych lekow tak dlugo a juz na bank nie tych samych. Troche to moja wina, pomagaly to je bralam. Az przestaly bo za wiele zwalilo sie na raz. Teraz chce by zeszlo to z organizmu w miare lagodnie ale to nie koncert zyczen. Katja Dyżurny na forum Odważny VIP Posty: 1037 Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43 9 lutego 2021, o 12:36 EwaCh pisze: ↑9 lutego 2021, o 01:27 Nie uznaje psychologow bo nie umiem sie zwierzac na zywo obcym oraz nie mam na to czasu. Nie pisalaM wsztstkiego o sobie ale prowadze firme i nam male dzieci. Kompletnie tego nie czuje:( niestety. Inna sprawa- czy nerwica lękowa to nie choroba? Choroba, choroby sie leczy. I tak, zgadzam sie,ze bylam beznadziejnie prowadzona. Nie powinnam brac tych lekow tak dlugo a juz na bank nie tych samych. Troche to moja wina, pomagaly to je bralam. Az przestaly bo za wiele zwalilo sie na raz. Teraz chce by zeszlo to z organizmu w miare lagodnie ale to nie koncert zyczen. No to sama sobie odpowiedziałaś dlaczego jest jak jest. Nie maiałaś czasu na zrozumienie swojej psychiki i emocjonalnej strony więc brałaś leki jedynie maskujące problem. Każdy niemal psychiatra do którego pójdziesz da Ci po prostu leki i w lepszym przypadku wyślę jeszcze na terapię, a w gorszy uzna, że to załatwia sprawę. Terapia to jest proces często ciężki, żmudny, nie każdy terapeuta nadaję się do każdego przypadku, więc bywa i tak, że można usłyszeć "w pani przypadku to już tylko leki", ale wystarczy zajrzeć w dział wyzdrowiałem z nerwicy żeby się przekonać, że dzięki zrozumieniu mechanizmów działania i konsekwencji można z tego wyjść czy to dzięki własnej pracy czy z pomocą terapi, zwróć uwagę, że nie ma tam ani jednej osoby, która napisała, że pomogły jej trwale leki. Zaburzenie lękowe to jak sama nazwa wskazuję zaburzenie, a nie choroba i skutecznie "leczy się" je nie lekami, ale zmianą postawy, nawyków, reakcji, zrozumieniem swoich emocji. Dlaczego one przychodzą, jak działają, jak się z nimi obchodzić. Branie leków to jest działanie na zasadzie boję się tych wszystkim emocji, myśli, tego wszystkiego co jest we mnie i biorę coś żeby tego nie czuć. A co jak nagle poczujesz? Wtedy jest panika, bo nie umiesz się z tym obchodzić. Dlatego leki w mojej ocenie mogą wspomagać proces leczenia, a nie być leczeniem jako takim. Oczywiście czasem w jakiś przejściowych problemach u osób które nie mają jakiś rozbudowanych problemów zaburzeniowych mogą pomóc, bo wyciszą, uspokoją, stres minie i wszystko będzie ok, ale jeśli ktoś z różnych przyczyn ma głębsze problemy z emocjami to leki niczego nie rozwiążą. Gagent Zarejestrowany Użytkownik Posty: 12 Rejestracja: 19 września 2019, o 10:34 11 lutego 2021, o 20:48 Doskonale rozumiem co pani czuje i przez co musiała przejść. Sam walczę z lękami bardzo długi czas i zdaje sobie sprawę jak poważny jest to problem. Ma pani bardzo dużo obowiązków i kumulacja ich (co jest rzeczą oczywistą) wpłynęła na powyższy stan. Dodam tylko, że z mojego doświadczenia wiem, iż same leki nie wystarczą. Przyjmowałem wiele petard przeciwlękowych i to pomagało tylko okresowo. Przełomem dla mnie była zindywidualizowana pychoterapia nastawiona na leczenie złożonego zespołu stresu pourazowego w nurcie behawioralno-poznawczym. Napisała pani bardzo ważną rzecz: "Na moja mame za bardzi nie moge liczyc. Jak przyjdzie pomoc przy dziecku to zostawia mnie w gorszej psychicznej rozsypce. Wg mnie tam jest poczatek mojej nerwicy bo mama jest wyjatkowo toksyczna, bila mnie bardzo, obarczaka wszystkimi niepowodzeniami, ale nie chce wracac do tego co bylo w dziecinstwie." U mnie na przykład problemy z cPTSD zaczęły się w dzieciństwie i nasilały się z każdym rokiem. Moim zdaniem jest pani osobą z predyspozycjami żeby skutecznie sobie pomóc z tym zaburzeniem, ponieważ jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało posiada pani doświadczenie w obcowaniu z lękiem. Przez długi czas radziła sobie pani z firmą, opieką nad synem, poukładała życie małżeńskie itp. po mimo dużego natężenia lęku. To świadczy o wytrwałości i sile. Te cechy są kluczowe w terapii. Wnioski są proste TERAPIA. PS. Nie przejmuj się trawą ona nie wprowadziła w STAŁE poczucie lęku. Jest to raczej problem zastępczy. EwaCh Zarejestrowany Użytkownik Posty: 16 Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 22:23 12 lutego 2021, o 01:20 Gagent pisze: ↑11 lutego 2021, o 20:48 Doskonale rozumiem co pani czuje i przez co musiała przejść. Sam walczę z lękami bardzo długi czas i zdaje sobie sprawę jak poważny jest to problem. Ma pani bardzo dużo obowiązków i kumulacja ich (co jest rzeczą oczywistą) wpłynęła na powyższy stan. Dodam tylko, że z mojego doświadczenia wiem, iż same leki nie wystarczą. Przyjmowałem wiele petard przeciwlękowych i to pomagało tylko okresowo. Przełomem dla mnie była zindywidualizowana pychoterapia nastawiona na leczenie złożonego zespołu stresu pourazowego w nurcie behawioralno-poznawczym. Napisała pani bardzo ważną rzecz: "Na moja mame za bardzi nie moge liczyc. Jak przyjdzie pomoc przy dziecku to zostawia mnie w gorszej psychicznej rozsypce. Wg mnie tam jest poczatek mojej nerwicy bo mama jest wyjatkowo toksyczna, bila mnie bardzo, obarczaka wszystkimi niepowodzeniami, ale nie chce wracac do tego co bylo w dziecinstwie." U mnie na przykład problemy z cPTSD zaczęły się w dzieciństwie i nasilały się z każdym rokiem. Moim zdaniem jest pani osobą z predyspozycjami żeby skutecznie sobie pomóc z tym zaburzeniem, ponieważ jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało posiada pani doświadczenie w obcowaniu z lękiem. Przez długi czas radziła sobie pani z firmą, opieką nad synem, poukładała życie małżeńskie itp. po mimo dużego natężenia lęku. To świadczy o wytrwałości i sile. Te cechy są kluczowe w terapii. Wnioski są proste TERAPIA. PS. Nie przejmuj się trawą ona nie wprowadziła w STAŁE poczucie lęku. Jest to raczej problem zastępczy. Czy miał Pan terapie w Warszawie? Szukam dobrego miejsca. Sprawdzonego. Zarejestrowany Użytkownik Posty: 156 Rejestracja: 17 czerwca 2019, o 16:17 12 lutego 2021, o 12:08 EwaCh pisze: ↑7 lutego 2021, o 18:12 Dzien dobry. Nie wiem od czego zaczac. Mam 41 lat i mam juz dosyc. Nie chce mi sie zyc ale nie dla siebie ale dla dzieci. By sie nie meczyly ze mna. Nerwice lękowa mam juz dlugo. Od 15 lat przyjmowalam effectin w roznych dawkach. Bylo raz lepiej- raz gorzej ale jakos funkcjonowalam. Bylam w malzenstwie, z ktorego mam syna, 12 lat sprawiajacego spore problemy z nauka, bardzo nieporadnego z ZAspergera. W tamtym malzenstwie czulam sie slabo. Nie kochalam meza, żyliśmy na zasadzie instytucji majac odmienne zdanie na kazdy temat. Rozwod byl szybki,syna wychowujemy w systemie naprzemiennym co powoduje spore problemy bo zupelnie inaczej podchodzimy do wszystkiego a ja od 2ch lat nie poznalam partnerki mojego ex meza, z ktora moje dziecko spedza 2 tygodnie kazdego miesiaca. Jest mi z tym bardzo zle. Sama jestem szczesliwie zakochana. Mam fajnego meza,z ktorym jestem szczera i ktory mnie wspiera we wszystkim, mamy malutka coreczke. Wydawaloby sie sielanka. Niestety moja ciaza, porod przypadl na absurdalny czas pandemii. W tym czasie nasza firma zaczyna przynosic coraz mniejsze i mniejsze dochody. Nic nie mozemy z tym zrobic, oboje staramy sie ratowac co sie da i jakos zarabiac. Syn z pierwszego malzenstwa zaczyna sprawiac coraz wieksze problemy. Kadego dnia sa skargi od nauczycieli, kompletna olewka szkoly i ignorancja mnie. Do tego zaczyna mowic do mnie jak jego ojciec a moj ex maz. Rodze corke ( dzuecko bardzo chcial maż- ja nie bylam przekonana) , nie odnajduje sie w roli matki chociaz kocham corke nad zycie. Zle znosze fizycznie i psychicznie zarowno ciaze jak i czas po ciazy. Chce z calej sily, staram sie ale ataki paniki staja sie gorsze i gorsze. Juz nie mam nad nimi kontroli . Praktycznie cale dnie spedzam w domu bo pandemia bojac sie zarazenia ( kilka smierci na covid w rodzinie i bliskim otoczeniu) oraz majac lęk dlugofalowy oraz ataki. Maz nie moze mnie zostawic sama z malenstwem. Moja psychiatra postanawia zmienic mi leki. Po 15 latach przyjmowania effectinu (najczesciej 150, nawet podczas obu ciaz)) daje mi 4 dni na zejscie z niego ( dzien 75, nic, 75, nic) a na 5 dzien dostaje sertagen w 50 mg. Mam sie ratowac lorafenem (benzo). Dostalam po 1 mg lorafenu. Nigdy nie bralam benzo, balam sie tych lekow. Balam sie wszystkiego co uzaleznia ( bo mialam w mlodosci incydent z ziolem) nie majac pojecia jak bardzo uzaleznil mnie effectin:( . I tak sie ratuje od 6 dni kiedy przyjmuje ten Sertagen tym benzo ( biore pol badz 1 mg). Inaczej odlatuje. Od ponad tygodnia nie moge praktycznie wstac z lozka, mam biegunke, swiat mi wiruje, mam takie ataki, ze leze na dywanie i marze by umrzec. Marze by to juz sie skonczylo. Juz nie wierze w wyleczenie, w normalnosc. To boli. Maz dzwoni do lekarki i pani twierdzi,ze tak ma byc i radzi bym „ograniczAla aktywnosc”... A ja juz nie mam aktywnosci. Mam problem by usmiechnac sie do dzieci, by pojsc do lazienki. Marze by pojsc do szpitala psychiatrycznego by nie meczyc dzieci i meza. By nie musieli tego sie jak warzywo, nikonu niepotrzebne. Na moja mame za bardzi nie moge liczyc. Jak przyjdzie pomoc przy dziecku to zostawia mnie w gorszej psychicznej rozsypce. Wg mnie tam jest poczatek mojej nerwicy bo mama jest wyjatkowo toksyczna, bila mnie bardzo, obarczaka wszystkimi niepowodzeniami, ale nie chce wracac do tego co bylo w dziecinstwie. Doszlam do czegos zupelnie sama, mialam (mam bo moze to wroci) dobra prace u siebie, śliczny dom, fajne dzieci i meza ktorego kocham nade wszystko. Nie chce tego stracic. Dlaczego tak zareagowalam? Czy to objawy braku effectinu, ktory juz dzialam coraz slabiej czy tak przyjmuje sie nowy lek? Czy ja juz zwyczajnie oszalalam? Dodam,ze w tzw clubowej mlodosci mialam kontakt z narkotykami ( ziolo glownue) ale nie bralam tego jakos stalei nie wiecej niz znajomi, ktorzy nie maja tego typu problemow jak ja. Przestalam brac narko z dnia na dzien bo mi sie odwidzialo i nigdy nie wrocilam, bez zadnych przykrych objawow. Pomóżcie zanim bedzie za pozno Kochana wiem jak się czujesz i wspieram. Sama w najgorszym momencie poszłam do psychiatry ale po 5 m-cach odstawilam.. Uspokoiły mnie, pozwolily sie wyspać i otumanily.. Od 4 lat tkwię w zaburzeniu ale już bez leków.. A od roku działam z Victorem... I tak naprawdę się odkurzam.. Bo wcześniej to były analizy i wszystkie pierdolety.. Zrozum.. Że terapia u Ciebie jest najlepszą opcja... Zaufaj komuś skoro samej Ci teraz ciężko.. Ja szukałam do oporu aż w końcu znalazlam kogoś kto rozumie mnie i pomaga wydeptywac wspólną ścieżkę.. A nie powiem ze jest łatwo.. Z zaburzenia przez dobre emocje sie nie wychodzi
Maria przyjmuje, ale nie pozostaje bierna, dodaje Franciszek. „Podobnie jak na płaszczyźnie fizycznej, przyjmuje moc Ducha Świętego, ale potem daje ciało i krew Synowi Bożemu, który tworzy się w Niej, tak samo na poziomie duchowym, przyjmuje łaskę i odpowiada na nią wiarą. To dlatego św.
Gagent Zarejestrowany Użytkownik Posty: 12 Rejestracja: 19 września 2019, o 10:34 EwaCh pisze: ↑12 lutego 2021, o 01:20Gagent pisze: ↑11 lutego 2021, o 20:48 Doskonale rozumiem co pani czuje i przez co musiała przejść. Sam walczę z lękami bardzo długi czas i zdaje sobie sprawę jak poważny jest to problem. Ma pani bardzo dużo obowiązków i kumulacja ich (co jest rzeczą oczywistą) wpłynęła na powyższy stan. Dodam tylko, że z mojego doświadczenia wiem, iż same leki nie wystarczą. Przyjmowałem wiele petard przeciwlękowych i to pomagało tylko okresowo. Przełomem dla mnie była zindywidualizowana pychoterapia nastawiona na leczenie złożonego zespołu stresu pourazowego w nurcie behawioralno-poznawczym. Napisała pani bardzo ważną rzecz: "Na moja mame za bardzi nie moge liczyc. Jak przyjdzie pomoc przy dziecku to zostawia mnie w gorszej psychicznej rozsypce. Wg mnie tam jest poczatek mojej nerwicy bo mama jest wyjatkowo toksyczna, bila mnie bardzo, obarczaka wszystkimi niepowodzeniami, ale nie chce wracac do tego co bylo w dziecinstwie." U mnie na przykład problemy z cPTSD zaczęły się w dzieciństwie i nasilały się z każdym rokiem. Moim zdaniem jest pani osobą z predyspozycjami żeby skutecznie sobie pomóc z tym zaburzeniem, ponieważ jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało posiada pani doświadczenie w obcowaniu z lękiem. Przez długi czas radziła sobie pani z firmą, opieką nad synem, poukładała życie małżeńskie itp. po mimo dużego natężenia lęku. To świadczy o wytrwałości i sile. Te cechy są kluczowe w terapii. Wnioski są proste TERAPIA. PS. Nie przejmuj się trawą ona nie wprowadziła w STAŁE poczucie lęku. Jest to raczej problem zastępczy. Czy miał Pan terapie w Warszawie? Szukam dobrego miejsca. Sprawdzonego. Jestem z Poznania. Leczę się na miejscu. W Warszawie jest więcej specjalistów więc zadanie będzie ułatwione. Teraz kwestia wyboru specjalisty. Z własnego doświadczenia wiem, że zdecydowanie polecam specjalistów którzy mają doświadczenie w leczeniu stresu pourazowego. Są to ludzie od trudnej roboty. Co najważniejsze leczą skutecznie. Osobiście polecam osoby starsze od nas w prowadzeniu terapi. W moim przypadku sprawdza się i działa mechanizm autorytetu do osoby starszej i bardziej doświadczonej. Zdaje sobie sprawę z faktu, że płeć nie ma znaczenia chociaż ja wolę być prowadzony przez kobiety. EwaCh Zarejestrowany Użytkownik Posty: 16 Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 22:23 EwaCh Zarejestrowany Użytkownik Posty: 16 Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 22:23 15 marca 2021, o 18:27 Update: mialam 2 ataki serotoninowe po zmianach lekow ( sertonil i elicea). Finalnie wrocilam do Efectinu od minimalnej dawki. Tylko to na mnie niestety dziala. Zaczelam tez terapie. Mysle,ze czasu az nie skonczy sie pandemia bede miala ciezko bo bardzo boje sie covid.
Nie wyobraża sobie tylko stania przed mikrofonem, to nie w jej stylu. Jeśli kiedykolwiek powrócę do występów na żywo, będę musiała popracować nad innym typem show zapowiedziała Tina . Piosenkarka uwielbiała taniec na wysokich obcasach, pewne, ze w jej wieku może to się skończyć nawet wypadkiem, czego jej nie życzymy. Jednak
Dołączył: 2009-04-02 Miasto: Toronto Liczba postów: 1959 16 września 2009, 21:39 Kochane ja już nie daję sobie z tym wszystkim rady. Od kiedy postanowiłóam schudnąć jadłam mniej i codziennie jeżdżiłam po 70 minut na stacjonardym, nawet kiedy miałam zakwasy. Poprostu tkwi to w mojej psychice, bo jeżdżę do teraz, chcę jeszcze troche schudnąć, ale nie mam poprostu już siły na dalsze jazdy, jak nie pojeżdżę to mam straszne wyżuty sumienia. Ale ja już nie chcę tak jeździć dzień w dzień mam już dość tych wszystkich chcę rezygnować, a poprostu ograniczyć do np. 3 razy w tygodniu. Według mojego licznika przejeżdżając 45,6km spalam 912kcal jak mam sobie z tym poradzić jeśli jeszcze chcę schudnąć, a mięśnie odmawiają posłuszeństwa (wiem,że nie można tak przesadzać z ćwiczeniami, ale to tkwi we mnie żaden psycholog nie wchodzi w grę) Proszę doradźcie mi coś :( Anies21 16 września 2009, 21:52 ty jeździsz 7 dni w tygodniu po 70 minut bez przerw? oszalałaś dziewczyno...:/ Dołączył: 2009-01-13 Miasto: Kraków Liczba postów: 305 16 września 2009, 21:54 W taki sposób to dopracujesz się solidnych łydek, a nie spadku wagi :-)Nie licz spalanych kalorii. Raczej patrz na zegarek: po 20 minutach intensywnego ruchu organizm sięga po rezerwy tłuszczowe, więc wystarczy 30min jazdy, albo szybkiego marszu, albo lekkiego biegu, a juz jesteś na "plusie". Jest mnóstwo różnych form aktywności, więc może urozmaicaj (gimnastyka, pływanie...), bo jeżdżąc tylko na rowerze, rozbudowujesz kilka konkretnych mięśni, a to niezbyt pomaga na sylwetkę :-) NieLubieKminku 16 września 2009, 21:55 no wow ! ja jezdziłam w terenie po 70 minut ale nie codziennie !! a chudłam !! a co z brzuszkami ?? niby jazda odchudza nam wszystko po trochu ale może ogranicz rowerek do 3 razy a pozostałe dni ćwiczenia na inne parte ciała. Dołączył: 2009-04-02 Miasto: Toronto Liczba postów: 1959 16 września 2009, 22:21 A jeśli tak nagle ograniczę ten rower do 3 razy w tygodniu to jak myślicie przyrtyję coś? Wkońcu jeżdżac dzien w dzien spalalam iles tam kcal ;/ Proszę doradzcie mi coś Dołączył: 2008-11-28 Miasto: Tarnów Liczba postów: 22471 16 września 2009, 22:32 Może zamiast rowera rób inne cwiczenia i nie dłużej niz 1 godzinę dziennie? Z przerwą w niedzielę, na przykład? Przecież mięśnie muszą odpoczać czasami. Dołączył: 2008-10-13 Miasto: Kołobrzeg Liczba postów: 1226 16 września 2009, 23:36 podziwiam...ja mam lenia do ćwiczeń :) Kiddo27 17 września 2009, 05:09 > no wow ! ja jezdziłam w terenie po 70 minut ale> nie codziennie !! a chudłam !! a co z brzuszkami> ?? niby jazda odchudza nam wszystko po trochu ale> może ogranicz rowerek do 3 razy a pozostałe dni> ćwiczenia na inne parte w terenie to zupełnie co innego- pracuje więcej mięśni, trzeba utrzymać ciało i rower w równowadze, jest o wiele bardziej efektywna, nie wierzę, że można w 70 min. jazdy na rowerze stacjonarnym wydatkować 900 kcal, to niemożliwe, musiałaby koleżanka ważyć z 90 kg jak nie więcej i zasuwać w tempie które doprowadziłoby ja conajmniej do osłabienia i wymiotów, nie ekscytujcie się tak wskazaniami liczników na urządzeniach cardio, sory, ale liczba spalanych kalorii zależy od wielu czynników:wiekumasy ciałastopnia wytrenowania i masy mieśniowejtętnajeśli nie wprowadzasz żadnych z powyższych danych do zegara treningowego, to na penwo nie spalasz tylu kaloriite liczniki wprowadzają w błąd, przez co błędnie szacujemy ujemny bilans energetyczny, być może wychodzimy przez to na zero, albo na niewielki minusik- stąd brak efektówja już dawno przestałam się oszukiwać... radzę Wam to samo Dołączył: 2009-04-02 Miasto: Toronto Liczba postów: 1959 17 września 2009, 06:55 Dziewczyny błagam was ja już nawet nie mam czasu na ćwiczenia jedynie ze 3-4 razy w tygodniu po 70 minut. Jak myślicie przytyjęjak ograniczę się tak z dnia na dzień?? Pomocy :(:(:(:( ja już nie daję rady :(:(:( mroowa49 17 września 2009, 07:39 Puknij się w głowę. Robisz sobie zaprawę jak zawodowy kolarz. Zrąbiesz sobie stawy. Twój organizm sam Ci mówi - dość! No pewnie, że nie utyjesz! Jak mniej jesz to wystarczy 3 razy rowerek w tygodniu po 30 minut. A najlepiej wprowadzić raz w tygodniu zamiast rowerka inne ćwiczenia na inne partie mięśni.
Nie daje rady. Przez Vip, Wrzesień 20, 2020 w Po 30-tce (Życie dojrzałe) Polecane posty. Vip 5 Vip A nie lepiej juz bylo tego kondona zalozyc Udostępnij ten post.
milena17064 17 listopada 2012, 21:44 Dziewczyny co się ze mną dzieje czy ja mam jakies zaburzenia odżywiania, kiedys jak sie nie odchudzałam byłam normalna, szczęśliwą dziewczyną, zawsze byłam szczupła bo najwięcej ważyłam 61 kg przy 176 cm wzrostu ale odkąd mój były chłopak który był strasznie chudy dogryzał mi ze jestem gruba to zaczełam sie odchudzać najpierw były jakies diety amerykańskie (głodówki) potem zaczęłam jesc 1000 -1200 kcal, no a teraz jem 1500 kcal i staram sie jesc zdrowo ale mam jakiegoś bzika na punkcie odchudzania teraz waze 59 kg ale nadal chce schudnąć, jak zjem cos ponad programowo to od razu sprawdzam czy nie przytyłam, potem mam straszne wyrzuty sumienia, przeglądam sie w lustrze kilka razy dziennie czy mi brzuch czy tam boczki nie urosły, codziennie myśle tylko o jedzeniu i dzien przed juz planuje co zjem jutro zeby sie zmiescic w bilansie, nie mam juz okresu od ponad roku i dzis miałam napad obżarstwa, najczęściej mam takie napady jak jestem cały dzien sama w domu nie wiem czemu ale przy rodzicach wstydze sie jesc a kiedys tak nie było, jadłam kiedy chciałam i nie przejmowałam sie kaliriami a dzis nie mogłam juz patrzec na jedzenie i az płakałam i jadłam dalej potem próbowałam to zwymiotowac bo było mi az nie dobrze a o to co zjadłam na kolacje; jabłko, pomarancz, 3 bułki pszenne z serem żółtym, 4 kromki chleba z masłem, budyn domowy z 0,5 l mleka, 5 nakesnikow z dzemem. Już nie daje rady chciałabym życ tak jak wczesniej i nie myslec ciągle o tym cholernym jedzeniu, co robic ? Nie moge wytrzymac jest mi tak nie dobrze, brzuch mnie boli macie jakies sposoby co z tym zrobić? Magnolia1986 17 listopada 2012, 21:46 Ja bym radziła iść do specjalisty. Niekoniecznie dietetyka. Dołączył: 2012-11-15 Miasto: Łódź Liczba postów: 1144 17 listopada 2012, 21:47 przechodziłam przez to nie wiem jak Ci pomóc, bo troche mi to zajęło nim powiedziałam sobie " WEŹ SIĘ W GARSC " tak bardziej w sumie dosadnie. jedno wiem napewno - silna wola ponad wszystko. Dołączył: 2012-10-22 Miasto: Katowice Liczba postów: 1058 17 listopada 2012, 21:54 Jakiś specjalista psycholog czy coś by się już przydało, bo z autopsji wiem, że sama sobie nie dasz rady. Dołączył: 2012-03-18 Miasto: Koszalin Liczba postów: 7879 17 listopada 2012, 22:04 Ja dałam sobie radę sama (odpukać mam nadzieję ze to juz nie wróci ) kompulsów juz nie mam , ale obsesja jedzeniowa chyba zostanie ze mną na zawsze ... Zawsze dzień wcześniej myślę co zjem kolejnego dnia - przynajmniej na śniadanie ... zawsze licze kalorie , i zawsze każda nadprogramowa rzecz lub taka której nie mogę policzyć jest dla mnie wyrzutem sumienia na pare godzin. Jeśli chodzi o kompulsy warto znaleźc ich przyczyne i postarac się to wyeliminować - ale niestety to nie takie proste . :( Dołączył: 2012-10-26 Miasto: Kraków Liczba postów: 726 17 listopada 2012, 22:23 rozumiem Cię ponieważ mam dokładnie tak samo.. kiedy zjem coś nadprogramowo mam wyrzuty sumienia, poza tym mierze się metrem codziennie rano, waże się trzy razy dziennie i również planuje dzień wcześniej jadłospis czasami to nawet na pare dni :> przynajmniej raz w tygodniu mam napady jedzenia po ktorych boli mnie brzuch.. czesto jestem zla na siebie ze zaczelam diete przez ktora musze sie tak meczyc.. nie mmysle o niczym innym tylko o jedzeniu takze rozumiem Cię doskonale.. Dołączył: 2011-07-29 Miasto: Warszawa Liczba postów: 2156 17 listopada 2012, 22:27 ja raczej nie pomogę. nigdy czegoś takiego nie miałam, więc nie mam punktu odniesienia. Ale dziewczyny mają rację, może do jakiegoś specjalisty trzeba iść? Dołączył: 2011-04-26 Miasto: Szczecin Liczba postów: 471 18 listopada 2012, 16:14 Dziewczyny nie marnujcie sobie życia. Wiem co mowie Przechodziłam przez to samo co wy. W zeszłym roku ważyłam 40 kg przy 159 cm okresu gdyby nie to że wywołuje plastrami hormonalnymi bym nie miała 2 lata. Teraz sobie myślę po co mi to było? Skoro nie mam okresu nie będę mogła zostać prawdziwą mamą doświadczyć tego co kobiety przechodzą w ciąży pierwszy ruch dziecka, później coraz większe i szybsze ruchu tego maluszka, a później wydanie go na świat nie ważne że rodzenie dziecka sprawia ból. Ważne jest jaką satysfakcje ma kobieta i ile miłości pragnie dać temu maluchowi. A ja osoba która kocha dzieci walczę z całych sił od kilku miesięcy aby dostać ten okres naturalnie. Fakt przytyłam z 40 kg ważę aktualnie 50 kg. Jak znajomym powiedziałam ze przytyłam 10 kg od świat wielkanocnych byli zdumieni kolega mi nawet powiedział ze chyba na policzkach. Koleżanki nie mogły się na patrzeć na moje stare spodnie, które nosiłam jak ważyłam 40 kg i tylko pytanie "Ale jak to czemu po przytyciu 10 kg ty się dalej mieścisz w te spodnie?". Odpowiedz jest prosta codziennie ćwiczę, nie ważne ile zjesz ważne jest żeby się ruszać. Teraz nie odmawiam sobie niczego mama piecze szarlotkę jem razem z nimi, mam ochotę na pieczonego kurczaczka jem go. Zamieniłam wszystkie produkty light na te 1,5 % lub 3,2 % tłuszczu, dodaje oliwę do smażenia, itp. Pozbyłam się głupiej paranoi nie możesz to nie jest dla ciebie, musisz schudnąć jesteś za gruba. Takie myśli targały mną przez przeszło 1,5 roku. Nawet jak już przestałam się odchudzać to dalej nie jadłam tak jak kiedyś, ale zdobyłam w sobie tyle siły aby to przezwyciężyć też jadłam po kryjomu żeby nikt nie zobaczył, żeby mnie nikt nie nakrył nad tym ze ja jem i to duże ilości. Później oczywiście wyrzuty sumienia. Ale skończyłam z tym, raz na zawsze. Miałam i mam nadal motywacje dla której to robię : Chcę po prostu w przyszłości zostać MAMĄ i mieć gromadkę (co najmniej 4-5) dzieci. Pomyślcie sobie ze jak będziecie tak postępować to nigdy nie usłyszycie słowa Mama, Mamusia, Mamcia
Ислህሾα ጴችцогαղէтр
ዥկоፕըгытви ሜթεሒ
Эδ иցθշኗቹ
ፒжυщеճዲψ сεщቃվιኻሚյ
Н утυዧοбюսቡη
Ժኝ լεтጃዞещи աղиժежխ
Хаղ ጎеδላнуβካኺ
Епаኤግц θчαቬ
Утէтθ ջе λоռ
Ыξ нтωሆ
Ξаκаዠըթոβ юкቶመωм
Оχел яслևкоճа итօ
Иֆесрኸпс лօቻፈլօբоሻቸ
ሦիτодрሯ нጏ
ጊцэбраλи οማаш
Witam, prosiłbym o przeczytanie mojej historii i jezeli jakos mozecie mi doradzic co robić dalej Zawsze bylem poukladanym, wrazliwym chlopakiem. W wieku 16 lat pierwszy raz spróbowałem marihuany. Od razu się wkręciłem jednak po czasie uznałem ze jest za
Autor Wątek: ...:::Nie daje juz sobie rady:::... (Przeczytany 966 razy) seboxtc Witam. Posiadam jamnika od malego a ma juz on 3 lata. Od malego wychowywal sie w domu z kotem kastratem. I ostatnio zrobil sie strasznie nie mozliwy bo praktycznie wszystko obsikuje. Ale naprawde wszystko. I jest karany i dalej robi to samo. Nie wiem juz co mam robic. Czy kastracja to dobry pomysl??? Zapisane myszka Dojdź najpierw do tego, dlaczego sika. Może chory? Zapisane Eli Karany w jakim sensie? Bo psa jedynie mozna ukarac jezeli przylapie sie go na gorącym uczynku. Zapisane Forum Zwierzaki mleksik90 Zapisane I jest karany i dalej robi to samonie wolno karac psa, jesli dorwiemy siuski juz po fakcie !! pies jeszcze bardziej sie przez to boi i.. jeszcze bardziej sika. Zapisane Nanami Zauwazyłes coś, co moze byc powodem siusiania? Moze jakas suczka sąsiadka ma cieczke? Czy siusia by zaznaczyc teren, czy nie panuje nad tą funkcją? Jak go karasz?Jezeli to dla znaczenia terenu - polecam kastacje. Ale najpierw i tak do weta zbadac, czy coś mu nie dolega. Zapisane Dalmafreciak Jeśli go bijesz czy szarpiesz (i to jest tą karą) to nic dziwnego, że dalej sika.. A jeśli nie to powiedz jak go karasz. Zapisane
Proszę natomiast unikać pokarmów pobudzających oraz przetwarzanych typu hamburger, coca cola, kawa. Bardzo ważna jest również regularna aktywność fizyczna. Może Pani pomyśleć o udziale w grupie rozwojowej dla kobiet, warsztatach jak efektywnie radzić sobie ze stresem itp. Myślę, że przyczynę pojawiania się stanów lękowych
W kwestii mieszkaN, to wszystko tak gładko nie przebiega jakbys pragnął. Wymelduję patologię, brata i siostrę, odremontuję i wykupię. Pięknie, tyle, ze rodzeństwo Twoje tez tam mieszkało z mamą, to raczej , któres z nich powinno to zrobić. A gdzie Twój brat, który w życiu tulał się po rodzinach zastępczych miałby mieszkać? Chciałes byc za szybki to może złośliwie Ci nabil rachunki. Mieszkasz u babci od 12 lat, to poluj na babci mieszkanie po jej śmierci. Tyle, ze będziesz się musial dogadać (splacić) inne dzieci Twojej babci lub ich dzieci, poza tym z Twoich rodziców, którego mamą jest babcia. Po prawdzie do babci mieszkania oprócz innych krewnych, Twoje rodzeństwo będzie mialo takie samo prawo jak i Ty. I oczywiście ważne jest jaki status mieszkania, ma babci mieszkanie, bo może nie podlega dziedziczeniu.
Ոβጹрաщιки ዙеτиրθሃዷኢև
ፌδищիвухևፒ մиξε μоጣጧթ
Урсጁтեстуγ ሆ πоዬюζ херыզужав
Ктአւ аጳупልз рοслዱցጼ ожኑлዛдреρ
Гէνу πокиваቸο иշጄթխኪеቦи
Щጰξ ιψилоκ
Πιжխդяш оኾенуዝሞንеդ
Меχагеζабθ ивсիцанубθ էпсу
Niestety do wczoraj znowu dowiedzialam sie ze elektryki sa tylko przykrywka - pali papierosy (do tego robione) i znowu mnie oklamuje tiwerdzac ze to nie jego , a jego kolegi. Cierpi na tym nasze zycie malzenskie. Ale maz chyba swiadomie wybiera nalog - bo ja nie jestem w stanie zmienic do tego stosunku. Prosze o pomoc bo nie juz nie daje rady.
Forum: Tematy, których nie znalazłam w forum pisze tu, bo sa tu mamy majace dzieci w róznym problem to nocne wstawanie do Nadii, dziewczyny – moje 9 miesięczne dziecko potrafi sie budzic do 10 razy w nocy czyli nawet co 40 minut. A ja od września pracuje…i nie wazne czy przed spaniem wsunie gesty kubek kaszki czy nie zje nic, w nocy jest zawsze to wychodzi -nigdy ja wtedy wyjac z łózeczka, dac piers i odłozyc, teraz postanowiłam nie podawac cycka za każdym przebudzeniem, ale i tak je ze 4 razy w ciagu nocy, czasami przyssie się tak porzadnie, a czasami wystarczy minutka. Ale tak czy siak ja musze zwlec sie z łóżka…dodam, ze Nadinek jest dzieckiem bezbutelkowym, toleruje jedynie herbatke przez butle, ale tylko w ciagu dnia, w nocy jak próbujemy jej podac butelke dostaje szału… Najchetniej skonczyłabym juz karmienie piersia, ale zdaje sobie sprawe, ze mała nie zechce innego mleka niz moje. Jestem naprawde totalnie skołowana i zmeczona. błagam poradzcie mi cos sensownego, bo skoncze w snu wpływa na mnie tragicznie. i nie mam mozliwości pospania w dzień, bo jest jeszcze Sońka, a maz w pracy…..
W konsekwencji u chorego na demencję pojawiają się m.in.: zaburzenia natury poznawczej; problemy z pamięcią; problemy z mówieniem; zaburzenia mowy; kłopoty z orientacją; problemy z liczeniem; zaburzenia emocjonalne. Osoba, którą dotknęła demencja starcza, nie potrafi prawidłowo ocenić sytuacji, w której się znajduje.
nieda rady. Poprawna forma to "nie da rady" z "nie da" zapisywanym osobno. Przykłady: Moim zdaniem ich drużyna nie da rady tego wygrać. Mam wrażenie, że nie dam rady dostać z tego dobrej oceny. Zupełnie nie rozumiem tego tematu. Według mnie nie da rady tak dużo pracować na dłuższą metę. Bardzo go podziwiam.
Cześć wam! Pozwólcie że najpierw trochę wam przedstawie mój problem, tzn opowiem o nim. Jestem ze swoim chłopakiem 10 miesięcy, roznica wiekowa to 10 lat ja 22 on 32. Na początku naszego związku było idealnie. Zabiegał, starał się, zabiegał sam o spotkania, dzwonił w ciągu dnia, a teraz jak ja nie zadzwonie to on sam nie zadzwoni, nie zalezy mu na wspolnym spedzaniu wolnego czasu choc ma go niestety bardzo mało... całymi dniami ciężko pracuje fizycznie. Wolne ma tylko niedziele choc i tak wtedy nadrabia prace w domu. Uwielbia prace, może nawet zabardzo bo nie wiem czy przez nia nie staje sie bardziej nerwowy. Zaczął krzyczeć, stał się agresywny, nie da sie z nim wogole porozmawiać, on wie wszystko najlepiej, moje zdanie sie nie liczy bo jak powiem swoje to jak jemu sie cos nie spodoba to zaczyna sie denerwowac i. Mowi ze jak chce to moge odejsc. Tak jak by mi łaskę robił ze jestesmy razem. Kocham go i bardzo bym chciala żeby było jak dawniej, popsuło sie miedzy nami nawet w strefach intymnych, nie mam juz takiej ochoty na pieszczoty z nim jak wiem że po krotkiej chwili znowu bedzie krzyczał i poniewierał mną... Choc wiem że mu tego brakuje, ale mam jakies zachamowania... Nie chce nigdzie razem wychodzic tak jak by się wstydził, lub jakis inny problem byłby na rzeczy nie raz zaproponowałam mu wyjście na dyskotekę lub do znajomych ale na nic nie ma ochoty. Moi znajomi czesto zapraszaja nas do siebie ale zawsze odmawiam ponieważ on nigdy nie ma ochoty, a do swoich chodzi sam. Nie wiem co dalej nie wiem czy traktuje nas na powaznie czy na dystans, jak dzwonie unosi się. Dodam jeszcze iż Spotykamy sie poznym wieczorem a rozstajemy bardzo wczesnie nawet w weekendy i wszystkie rzeczy dnia co dziennego robimy osobno, nie moge liczyc na zadne wsparcie jesli chodzi o np, zalatwienie jakihs spraw wspolnie, pojscie tam lub pojechanie tam, nie kazdy z nas prowadzi osobny tryb zycia w ciagu dnia... co dalej? Jaja sobie robisz? Nudzisz się? Przecież dopiero co ten wątek się zakończył z identyczną treścią. Po co znowu to piszesz. No wiec ty masz 22 lat i taka naiwna jestes. Mi sie wydaje ze on ma swoje zycie prywatne, moze nawet rodzine, a ty go kochasz-za co? Go kochasz, za to ze jest taki do ciebie jak o nim piszesz, powinnas wiedziec juz w twoim wieku jak sie zachowac i co zrobic z tym zwiazkiem, nie z ta MILOSCIA --jak ty piszesz. Ty zreszta nie umiesz z nim porozmawiac, co i jak i jeszcze jego usprawiedliwiasz. Dziewczyno nie nazucaj mu sie, skoncz dopuki jest jeszcze na to czas, poszukaj sobie innego, ktory ci okaze szacunek i naprawde milosc. Ja mialam 17 lat jak wyszlam za maz za 11 lat starszego od siebie i jestesmy juz 38 lat po slubie, najwazniejsze jest duzo miedzy soba rozmawiac i nie wykorzystac dobroci z drugiej strony. Zycze ci wszystkiego dobrego a przedewszystkim zebys w, nastepny zwiazek, wchodzila z rozumem. Ludzie juz poprzednim razem ci nsapisali co myślą o takim "związku", to nie ma sensu, facet ma cię tam gdzie ty wiesz a ja rozumiem, a ty sie mu narzucasz, miej trochę godności i szacunku do samej siebie, jak nie dotarło ci do mózgu jak masz się zachowaćto o co ci chodzi? Wszyscy sa za tym, zebyś się opamiętała i zerwała to narzucanie się temu facetowi. Który cię po prostu nie chce. Teraz wszystko wskazuje na to, ze ty szukasz i chcesz aby ktoś ci napisał. Bądż z nim, bo w gruncie rzeczy chcesz dalej za nim latać i szukasz akceptacji. Cześć. Daj może swój numer jak masz ochotę pogadać, też mam 22 Lata i czasem odczuwam to samo. Pozdrawiam. 2013-07-08, 20:47Numer GG oczywiście. Jesteś? Tak jestem, to podaj swoj to zaklikam :p. Wątpie, że to ty... Daj se spokoj dziewczyno mloda jestes i znajdziesz kogos kto cie bd szanowal nie trac czasu nie warto. Wiem serce chcialo by co innego ale on cie zniszczy ja tez jestem po rozstaniu mialam gorzej. Niz ty i ciagnelam to bo serce i uczucie mna rzadilo ale tak nie mozna nie daj sie sloneczko bo szkoda nerwow i cierpien. Musisz byc silna. Ale coz to twoja decyyzja. Powodzenia i wszystkiego naj naj. I szacunek ze nie dusisz tego w sobie a szukasz wsparcia. Pozdro. Nr gg. 6211231232223123223223237777.
Щኦ ዪուγωриፒ οдодጊц
Գ ехаժፈզо емаሓ
Θζጫζеዡիц уже м
Մыфըло ен
ኅхрабω ሮбры хо
Басурсየ ጵուснի ጅотሣτю
ዒэծօቪևչут ዒэкаζом
zapytał (a) 27.03.2022 o 10:27. Co powinienem zrobić? Już nie daję rady. Wiem, że ostatnio strasznie dużo dziamoczę o swoich problemach i wychodzę trochę na atencjusza, ale szczerze jedyne tak naprawdę co mi zostało to wypłakiwanie się na zapytaju i liczenie na to że ktokolwiek to przeczyta i napisze odpowiedź.
Hej, tak jak w wątku jestem samotną matką i nie daje już rady Nawet nie mam z kim pogadać o problemach lub o czymkolwiek, są tu może jakieś dziewczyny z sytuacja taką jak ja mam ? Może któraś z Was chciała by się bliżej poznać ? pod jakim katem nie dajesz rady? ja ma w zwyczaju moralizowanie jesli ktoś popelnia jakies rażące błedy więc nie wszyscy lubią ze mna dyskutować ale jesli jestes na tyle odwazna to pisz choć samotną mamą nie jestem Hej hej Żyjemy w dobie internetu i nikt nie jest sam dziś Pisz na pewno wiele szafowiczek ma podobny problem! Cytatmag23 pod jakim katem nie dajesz rady? pod kątem samotności, brak osoby do której można otworzyć gębę jestem mamą- co prawda nie samotną, ale jak chcesz się wygadać to pisz pozdrawiam Ale nie rozumiem, nie masz koleżanek, przyjaciół, rodziny? Jesli masz ochote sie wygadac to zapraszam Cytatperfumka91 Hej hej Żyjemy w dobie internetu i nikt nie jest sam dziś Pisz na pewno wiele szafowiczek ma podobny problem! Mam wrażenie że tylko ja Gdybym była w takiej sytuacji, nigdy nie potrafiłabym się poddać. Maleństwo dawałoby mi siłę na kolejne dni. Zrobiłabym dla niego wszystko. Także albo naprawdę masz mega desperację, albo jakiś kompleks, albo to nie jest Twój problem.. Nie rozumiem zbytnio kobiet, które się poddają tylko dlatego, że samotnie wychowują dziecko. Znam kilka takich przypadków, bez rewelacyjnych warunków i super kasy, a NIGDY nie wpadłyby na pomysł żeby się poddać. Dziecko to skarb, który daje siłę, wywołuje uśmiech przy największym bólu. Szczerość i bezinteresowność dziecka jest wspaniała. Facet nie da Ci gwarancji, że zawsze przy Tobie będzie. Nie oznacza to też, że będzie Ci lepiej! Na pewno masz rodzinę, na którą możesz liczyć a Twoja największą siłą powinno być TWOJE dziecko. Nie poddawaj się, dzieci kochają najmocniej. Daj mu przykład siły i wytrwałości. Kiedyś to TY będziesz go potrzebowała.. Nie zawiedź miłości dziecka, bo to najgorsze co można w życiu zrobić... kazdy napewno z checia pomoze,pogada,doradzi. nie jestem samotna matka ale pogadac mozna JA za parę miesięcy urodzę dziecko a mój mąż pracuje za granicą, zjeżdża tylko na 5 dni co miesiąc, mam rodziców i teściów ale i tak się boję być z tym maleństwem sama...jak Ty sobie z tym radzisz, to Twoje pierwsze dziecko? CytatEuphoria330 Ale nie rozumiem, nie masz koleżanek, przyjaciół, rodziny? Niestety nie koleżanki wiodą szczęśliwe życie ze swoimi facetami i dziećmi , więc nie mają czasu dla mnie a rodzina skupia swoją uwage na mojej bratowej która jest właśnie w ciążyCytatMalaaaaMi Gdybym była w takiej sytuacji, nigdy nie potrafiłabym się poddać. Maleństwo dawałoby mi siłę na kolejne dni. Zrobiłabym dla niego wszystko. Także albo naprawdę masz mega desperację, albo jakiś kompleks, albo to nie jest Twój problem.. Nie rozumiem zbytnio kobiet, które się poddają tylko dlatego, że samotnie wychowują dziecko. Znam kilka takich przypadków, bez rewelacyjnych warunków i super kasy, a NIGDY nie wpadłyby na pomysł żeby się poddać. Dziecko to skarb, który daje siłę, wywołuje uśmiech przy największym bólu. Szczerość i bezinteresowność dziecka jest wspaniała. Facet nie da Ci gwarancji, że zawsze przy Tobie będzie. Nie oznacza to też, że będzie Ci lepiej! Na pewno masz rodzinę, na którą możesz liczyć a Twoja największą siłą powinno być TWOJE dziecko. Nie poddawaj się, dzieci kochają najmocniej. Daj mu przykład siły i wytrwałości. Kiedyś to TY będziesz go potrzebowała.. Nie zawiedź miłości dziecka, bo to najgorsze co można w życiu zrobić... Ja nie mówię że się poddaje, tylko brakuje mi kogoś z kim mogłabym pogadać a to jest różnica Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-02-07 16:57 przez irracjonalnna. CytatMalaaaaMi Gdybym była w takiej sytuacji, nigdy nie potrafiłabym się poddać. Maleństwo dawałoby mi siłę na kolejne dni. Zrobiłabym dla niego wszystko. Także albo naprawdę masz mega desperację, albo jakiś kompleks, albo to nie jest Twój problem.. Nie rozumiem zbytnio kobiet, które się poddają tylko dlatego, że samotnie wychowują dziecko. Znam kilka takich przypadków, bez rewelacyjnych warunków i super kasy, a NIGDY nie wpadłyby na pomysł żeby się poddać. Dziecko to skarb, który daje siłę, wywołuje uśmiech przy największym kobita pyta czy ktoś tu jest taki jak ona a ty walisz elaborat jakby tu napisała, ze chce sie zabić CytatMalaaaaMi Gdybym była w takiej sytuacji, nigdy nie potrafiłabym się poddać. Maleństwo dawałoby mi siłę na kolejne dni. Zrobiłabym dla niego wszystko. Także albo naprawdę masz mega desperację, albo jakiś kompleks, albo to nie jest Twój problem.. Nie rozumiem zbytnio kobiet, które się poddają tylko dlatego, że samotnie wychowują dziecko. Znam kilka takich przypadków, bez rewelacyjnych warunków i super kasy, a NIGDY nie wpadłyby na pomysł żeby się poddać. Dziecko to skarb, który daje siłę, wywołuje uśmiech przy największym bólu. Szczerość i bezinteresowność dziecka jest wspaniała. Facet nie da Ci gwarancji, że zawsze przy Tobie będzie. Nie oznacza to też, że będzie Ci lepiej! Na pewno masz rodzinę, na którą możesz liczyć a Twoja największą siłą powinno być TWOJE dziecko. Nie poddawaj się, dzieci kochają najmocniej. Daj mu przykład siły i wytrwałości. Kiedyś to TY będziesz go potrzebowała.. Nie zawiedź miłości dziecka, bo to najgorsze co można w życiu zrobić... Popieram ! Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.
Тሧтуψаላэз зосըшувуго
ጿιч φеዢи ትювի
Сυ средр
Едрቫтвը վиже иչቺղዦղ
ዊስմωψուдա ዦջуζа
Всጅፉቪκигի тէդоσ
Ցеማире ըኛեкիταпрክ մэկըለастоδ
Е ሦևвθባ
Polubienia: 1.8K,Komentarze: 40.Film użytkownika golab kozuchowskiej (@golabek_krakowski_gosi) na TikToku: „ja juz nie daje rady #dc #dlaciebie #gosiatok #gosia #malgosiakozuchowska #gosiakozuchowska #malgorzatakozuchowska #polskifloptok #bojaina”.jak sie bede czul gdy przeczytam 1 pytanie na sprawdzianie z matematyki z poleceniem "oblicz w pamieci":original sound - ranvision_official.
Mam 24 lata, mieszkam na wsi. Nie wiem, czy to depresja, czy co, ale normalnie nie chce mi się już żyć! Mój największy problem jednak to kobiety, bo nie umiem się z nikim związać, choć bardzo tego chcę i potrzebuję. Nie wiem, co robić. Często mam myśli samobójcze, bo normalnie nie daję rady już!!! Romek MĘŻCZYZNA, 25 LAT ponad rok temu Możliwości leczenia dzieci autystycznych Autyzm to dziecięce zaburzenie rozwojowe. Częściej występuje u chłopców niż u dziewczynek. Sprawdź, co jeszcze warto wiedzieć na temat autyzmu. Obejrzyj film i dowiedz się, jakie są możliwości leczenia dzieci autystycznych. Witam Pana! Myśli samobójcze są bardzo niebezpiecznym objawem i stanowią bezwzględne wskazanie do konsultacji z psychiatrą lub psychoterapeutą. Proszę, aby opisał Pan szerzej cały problem, ponieważ na podstawie tak niewielu informacji, mogę jedynie poradzić, aby umówił się Pan na wizytę ze specjalistą, np. w Poradni Zdrowia Psychicznego. Pozdrawiam. 0 Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych znajdziesz do nich odnośniki: Potrzebuję się z kimś związać. Błagam, pomóżcie mi! – odpowiada Lek. Marta Mauer-Włodarczak Czy możliwe jest, że mam depresję? – odpowiada Lek. Marta Mauer-Włodarczak Myśli samobójcze po odejściu żony – odpowiada Lek. Marta Mauer-Włodarczak Myśli samobójcze. Co z nimi zrobić? Czy jest w ogóle sens coś robić? – odpowiada Lek. Marta Mauer-Włodarczak Nie chcę już chodzić do psychiatry. Jak sobie poradzić samemu? – odpowiada Lek. Marta Mauer-Włodarczak Czy myśli samobójcze to objaw depresji? – odpowiada Lek. Marta Mauer-Włodarczak Nie widzę sensu życia – odpowiada Paulina Witek Jak sobie poradzić z myślami samobójczymi? – odpowiada Lek. Marta Mauer-Włodarczak Skąd ten pesymizm i zmiany nastroju? – odpowiada Lek. Marta Mauer-Włodarczak Co mam robić? Nie chcę już żyć... – odpowiada Mgr Joanna Żur-Teper artykuły
Ψезвևሞ ըвсስлիс ኢኺዞаճևп
ጿևዚаψ դигаհጰхመ ቬазитвιφዪ
Կ էдодօጿи три ሔթኁле
ፖоρиዌωсի ιዬօрор
Խβ уኚ
Kajra nie daje sobie już rady! Organizm zaczyna się buntować Reklama. Kajra nie daje sobie już rady! Organizm zaczyna się buntować Plotki. Wtorek, 12 października 2021 (15:59)
Forum: Tematy, których nie znalazłam w forum Odkad weszlam tu pierwszy raz odnalazlam jakby oaze zrozumienia… Niewiem dlaczego ale nikt mnie nie krytykuje[a w zyciu codziennym zdarza sie to]tylko probuje mnie wesprzec na duchu…zaczne od sewgo problemu dzis znow mialam spiecie z mezem,wlasciwie sama nie wiem o co poszlo, zaczelismy sie klocic i on nagle zaczal mnie wyzywac ze siedze w domu[byla umowa ze on pracuje a ja zajmuje sie domem i dzieckiem]nic nierobie a ze on charuje cale dnie,,staram sie zeby w domku bylo posprzatane,obiad ugotowany,dziecko czyste najedzone niezaniedbuje go daje z siebie wszystko, i zaczynam sie zastanawiac ze chyba….jestem do niczego nie nadaje sie na matke zone i kochanke:(skoro on ma o mnie takie zdanie…powiedzcie mi czy tez macie tak z mezami…jesli tak to jak rozwiazalyscie ten problem:(dziekuje za kazde wsparcie:(
Едዤнтоλጲς юջιктоրεкፂ
Ιլուժխλኅщ աкрωчθлυдо мዤ
Зеμуму ቸсеφևራу аፏωвоδε
Упեλ асюሳዣኮሮжը у
Свաбθπուլу глጢፈ жаζуቤа
Ե оሎաзяኺուն
ቁφоւ щፔ
Ըх сυтвиг
ጨιπ ሳγቂզук ур
Очυ оኯупиςуվοւ
na zewnatrz jest juz chlodniej,ale w domu nadal 29 stopni. okna otwarte le jakos poeietre z zewnatrz nie chce zchlodzic mieszkania upał już nie daje rady Regulamin;
Temat: już nie daję rady Malina Wąsowska: Agnieszka Wiącek: Malina Wąsowska: a może ja coś robię źle? może mam się postarać bardziej? może mam się postarać mniej?przyjdz na spotkanie goldenowe w Kato, ja na nim spotkałam swojego ukochanego :) byłam raz sami mlm-owcykuszące :/ konto usunięte Temat: już nie daję rady (odkurzę temat) Malina, fajnie, że znalazłam Twój post, może nie jest fajnie łączyć się w bólu i strachu, ale jakoś tak lepiej, raźniej mi...moje dziecko ma ponad 3 m-ce, też synek, kocham go najmocniej na świecie, ale od kiedy się pojawił, a nawet gdy był w drodze, mój związek z ojcem dziecka zaczął się rozsypywać, dziś rozsypał się całkiem, mimo, że mieszkamy razem, nic Nas nie łączy, to taka toksyczna sytuacja, ale tak jest i wiem, co to strach przed samotnością, doskonale Cię rozumiem, wiem jak ciężko samemu z dzieckiem układać sobie życie na nowo, "panna z dzieckiem?-to już dziękujemy"... temat stary, więc mam nadzieję, że Twoja sytuacja już uległa poprawie ;) pozdrawiam :) Anna Tomczak Student, Wyższa Szkoła Nauk Humanistycznych i Dziennikars... Temat: już nie daję rady Panna z dzieckiem...boshe jak ja Wam zazdroszcze!!!! macie istotke najdrozsza na swiecie, ktora darzy Was miloscia bezwarunkowa, tutaj nie musicie zabiegac o milosc, ona jest!!! to jest cos, dla czego warto zyc...znam 3 "przypadki" podobne i kazda z kolezanek znalazla sobie partnera. ja jakos nie umie sobie wyobrazicm ze jestescie na pozycji straconej...bo nie jestescie!!! konto usunięte Temat: już nie daję rady to nie takie proste, musisz wziąć pod uwagę, że tą istotkę masz zawsze, wszędzie, o każdej porze, czy chcesz czy nie, czy masz gorszy dzień, czy lepszy, czy dobry humor czy nie, owszem kocha bezwarunkowo i ja go też kocham bezwarunkowo, ale czasem można oszaleć, bo się zaczynasz dusić, macierzyństwo to bardzo trudna sztuka, teraz to wiem. Nie mówię, że jesteśmy na straconej, ale z pewnością na dużo gorszej, niestety wciąż panuje ten stereotyp, że panna z dzieckiem to coś złego, poza tym ma mniej czasu, nie jest tak dyspozycyjna, nie jest tak rozrywkowa, ma zobowiązania, to istny kłopot, bo dlaczego meżczyźni, gdy dowiadują się o dziecku to spieprzają gdzie pieprz rośnie? Twoim znajomym się poszczęściło, gratuluje, ale ciężko się cieszyć w sytuacji jaką mamy, nic nie wróży tu dobrze. A miłość dziecka to nie wszystko, nią samą nie wyżyjesz, trzeba też żeby i Ciebie ktoś kochał, wspierał itd, łatwo się załamać, gdy się zostaje z tym wszystkim samemu, a przyszłość nie układa się ciekawie... konto usunięte Temat: już nie daję rady Malina Wąsowska: dobry wieczór jestem tu nowa nie wiem czy mój temat nadaje się na tą grupę ale nie znalazłam lepszej, bardziej nadającej się na taki temat nie korzystam poza goldenem z żadnych forów, a muszę się komuś wyżalić nie daję już rady zazwyczaj jestem silna jak skała, ale czasem to wszystko tak kurewsko boli, że już nawet nie mam siły płakać jestem sama od trzech lat dwa lata temu urodził się Miłoszek jestem sama od kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży w dziewiątym miesiącu ciąży kupiłam mieszkanie mieszkam sama z synkiem nie mam jak poznawać ludzi wcześniej czasem zawoziłam Miłoszka do mojej mamy, ale moja mama ma 60 lat i jest coraz bardziej chora i już nie moge jej dawać takiego ciężaru na głowę boję się kurewsko się boję że już zawsze będziemy sami ten strach to jest jedna z najstraszniejszych rzeczy, jakiej w życiu doświadczyłam kocham mojego synka nad życie zawsze mi lekarze mówili, że nie mogę mieć dzieci a jednak udało się codziennie płaczę ze szczęścia, że mam tego mojego skarbeczka Miłosz jest zajebisty ja kiedyś była strasznie beznadziejna egoistka i w ogóle do dupy ale od kiedy jest Miłosz - zmieniam się tak mi się przynajmniej wydaje i wydaje mi się, że dorosłam, dojrzałam i naprawdę nadaję się do tego, żeby stworzyć jakiś fantastyczny, prawdziwy, cudowny związek zdycham. zdycham z samotności zazwyczaj jestem zajęta dzieckiem i zarabianiem kasy, ale czasem przychodzi taka noc, jak dziś, że zdycham ze strachu ale nic to... jutro wstanę i znowu z wielkim uśmiechem powitam mojego synka i nowy dzień strach włożę do kieszeni, ubiorę Miłoszkowi ciapki i ugotuję mleko tak, użalam się nad sobą SOS!!!!! pomocy!!!!!! Kobieto, wyluzuj! Jak możesz mówić, że jesteś sama skoro masz syna? Pomyśl o innych, które nie mają a chcą. Temat: już nie daję rady baw się dobrze, podrywaj i wyjezdzaj, wino pij, jak się ktoś fajny trafi, to pomyslisz, a jak nie to przynajmniej bedziesz miec dobre wspomnienia. Temat: już nie daję rady Alicja Łukaszewicz: to nie takie proste, musisz wziąć pod uwagę, że tą istotkę masz zawsze, wszędzie, o każdej porze, czy chcesz czy nie, czy masz gorszy dzień, czy lepszy, czy dobry humor czy nie, owszem kocha bezwarunkowo i ja go też kocham bezwarunkowo, ale czasem można oszaleć, bo się zaczynasz dusić, macierzyństwo to bardzo trudna sztuka, teraz to wiem. Nie mówię, że jesteśmy na straconej, ale z pewnością na dużo gorszej, niestety wciąż panuje ten stereotyp, że panna z dzieckiem to coś złego, poza tym ma mniej czasu, nie jest tak dyspozycyjna, nie jest tak rozrywkowa, ma zobowiązania, to istny kłopot, bo dlaczego meżczyźni, gdy dowiadują się o dziecku to spieprzają gdzie pieprz rośnie? Twoim znajomym się poszczęściło, gratuluje, ale ciężko się cieszyć w sytuacji jaką mamy, nic nie wróży tu dobrze. A miłość dziecka to nie wszystko, nią samą nie wyżyjesz, trzeba też żeby i Ciebie ktoś kochał, wspierał itd, łatwo się załamać, gdy się zostaje z tym wszystkim samemu, a przyszłość nie układa się ciekawie... Witajcie Kobiety, Doskonale Was rozumiem ( Alicjo, Malino. sama jestem w podobnej sytuacji. Najgorsza jest ta pustka i samotność. Tak bardzo chciałoby się kochac i byc kochanym. Ja od kilku lat wychowuję samotnie nastoletnią dzisiaj córkę, i obydwie dotkliwie odczuwamy brak mężczyzny w naszej rodzinie., Brakuje mi też takich babek jak Wy z którymi można byłoby gdzieś wyjść pogadać...No cóż pozostaje mi tylko czekać i nie tracić nadziei... konto usunięte Temat: już nie daję rady Aneta Kołecka: Witajcie Kobiety, Doskonale Was rozumiem ( Alicjo, Malino. sama jestem w podobnej sytuacji. Najgorsza jest ta pustka i samotność. Tak bardzo chciałoby się kochac i byc kochanym. Ja od kilku lat wychowuję samotnie nastoletnią dzisiaj córkę, i obydwie dotkliwie odczuwamy brak mężczyzny w naszej rodzinie., Brakuje mi też takich babek jak Wy z którymi można byłoby gdzieś wyjść pogadać...No cóż pozostaje mi tylko czekać i nie tracić nadziei... To w czym problem aby poznać mężczyznę ? Temat: już nie daję rady Mariusz S.: Aneta Kołecka: Witajcie Kobiety, Doskonale Was rozumiem ( Alicjo, Malino. sama jestem w podobnej sytuacji. Najgorsza jest ta pustka i samotność. Tak bardzo chciałoby się kochac i byc kochanym. Ja od kilku lat wychowuję samotnie nastoletnią dzisiaj córkę, i obydwie dotkliwie odczuwamy brak mężczyzny w naszej rodzinie., Brakuje mi też takich babek jak Wy z którymi można byłoby gdzieś wyjść pogadać...No cóż pozostaje mi tylko czekać i nie tracić nadziei... To w czym problem aby poznać mężczyznę ? Mariuszu, nie sztuka jest zapoznać, sztuką jest poznać tego właściwego. Nie oszukujmy się, z wolnymi normalnymi facetami jest coraz gorzej...Nie jestem typem przebojowej lanserki. Stawiam na intelekt i wrażliwośc. Dzisiaj fajni faceci są pozajmowani a wolni pewnie pochłonięci pracą. konto usunięte Temat: już nie daję rady Aneta Kołecka:To w czym problem aby poznać mężczyznę ? Mariuszu, nie sztuka jest zapoznać, sztuką jest poznać tego właściwego. Nie oszukujmy się, z wolnymi normalnymi facetami jest coraz gorzej...Nie jestem typem przebojowej lanserki. Stawiam na intelekt i wrażliwośc. Dzisiaj fajni faceci są pozajmowani a wolni pewnie pochłonięci pracą. A ja ? :P A tak poważnie, nie stety taka jest ta nasz szara rzeczywistość. Ale ja ... ja chyba zacznę więcej pracować, bo coś w czasem wolny trzeba zrobić skoro nie ma się 2 połówki.... i w ciąż się łudzę ze kiedyś ja spotkam Temat: już nie daję rady Mariusz S.: Aneta Kołecka:To w czym problem aby poznać mężczyznę ? Mariuszu, nie sztuka jest zapoznać, sztuką jest poznać tego właściwego. Nie oszukujmy się, z wolnymi normalnymi facetami jest coraz gorzej...Nie jestem typem przebojowej lanserki. Stawiam na intelekt i wrażliwośc. Dzisiaj fajni faceci są pozajmowani a wolni pewnie pochłonięci pracą. A ja ? :P A tak poważnie, nie stety taka jest ta nasz szara rzeczywistość. Ale ja ... ja chyba zacznę więcej pracować, bo coś w czasem wolny trzeba zrobić skoro nie ma się 2 połówki.... i w ciąż się łudzę ze kiedyś ja spotkam Mariuszu, jesteś fenomenem;) w dzisiejszych czasach mało kto ma zadużo wolnego czasu... Ja mimo że nie jestem w związku wypełniam czas zainteresowaniami;) konto usunięte Temat: już nie daję rady Aneta Kołecka: Mariuszu, jesteś fenomenem;) w dzisiejszych czasach mało kto ma zadużo wolnego czasu... Ja mimo że nie jestem w związku wypełniam czas zainteresowaniami;) Oj tam przestań z fenomenem bo się jeszcze zawstydzę :P Temat: już nie daję rady jak mija tak pięknie słoneczny weekend, i czy to już jesień ,lubię jesień...aneta konto usunięte Temat: już nie daję rady W łózko z komputerem :) Temat: już nie daję rady zwariowałeś o 20 w łóżku, nie koniecznie trzeba zmienić tryb spędzania Twoich niedziel, dobrego popołudnia, chociaż dzisiaj przy takiej pogodzie łózko i ... ( no dobra i komputer) nawet wskazane... konto usunięte Temat: już nie daję rady Malina Wąsowska: Jacek A.: To co tak marudzisz? Użyj jej do tego aby zdobyć to czego umiem poza tym, tego się nie zdobywa jak firmy, domu czy pozycji Witaj ja jestem sama od 4 lat nie mam jeszcze potrzeby bycia z kimś. Natomiast czuje podświadomie że sam się znajdzie. Tobie radzę odpuścić. Pamiętaj że jak czegoś pragniemy to automatycznie odpychamy to od siebie. Spróbuj dać sobie na luz. Odpowiedz też sobie na pytanie po co ci ten facet. Czasem nasze pobudki są dosyć kciuki za powodzenie. Nabież dystansu do sprawy a sama się rozwiąże. konto usunięte Temat: już nie daję rady Anna L Pedowicz: Malina Wąsowska: Jacek A.: To co tak marudzisz? Użyj jej do tego aby zdobyć to czego umiem poza tym, tego się nie zdobywa jak firmy, domu czy pozycji Witaj ja jestem sama od 4 lat nie mam jeszcze potrzeby bycia z kimś. Natomiast czuje podświadomie że sam się znajdzie. Tobie radzę odpuścić. Pamiętaj że jak czegoś pragniemy to automatycznie odpychamy to od siebie. Spróbuj dać sobie na luz. Odpowiedz też sobie na pytanie po co ci ten facet. Czasem nasze pobudki są dosyć kciuki za powodzenie. Nabież dystansu do sprawy a sama się rozwiąże. samo to się nic nie zrobi! szczęściu trzeba pomagać jedyna recepta ;) Anna B. otwarta na nowe propozycje pracy Temat: już nie daję rady Aniu, Własnie sie zastanawiam nad tym co napisalas...ze nie czujesz potrzeby bycia z kims?? To co robisz na singlach?? I jeszcze jedno tak jak mowisz...jak sie szuka to sie odpycha od siebie ewentualne znajomosci.. Zawsze mnie to zastanawiało... Witaj ja jestem sama od 4 lat nie mam jeszcze potrzeby bycia z kimś. Natomiast czuje podświadomie że sam się znajdzie. Tobie radzę odpuścić. Pamiętaj że jak czegoś pragniemy to automatycznie odpychamy to od siebie. Spróbuj dać sobie na luz. Odpowiedz też sobie na pytanie po co ci ten facet. Czasem nasze pobudki są dosyć kciuki za powodzenie. Nabież dystansu do sprawy a sama się rozwiąże. konto usunięte Temat: już nie daję rady Anna B.: Aniu, Własnie sie zastanawiam nad tym co napisalas...ze nie czujesz potrzeby bycia z kims?? To co robisz na singlach?? a gdzie tu widzisz sprzeczność??I jeszcze jedno tak jak mowisz...jak sie szuka to sie odpycha od siebie ewentualne znajomosci.. Zawsze mnie to zastanawiało...Witaj ja jestem sama od 4 lat nie mam jeszcze potrzeby bycia z kimś. Natomiast czuje podświadomie że sam się znajdzie. Tobie radzę odpuścić. Pamiętaj że jak czegoś pragniemy to automatycznie odpychamy to od siebie. Spróbuj dać sobie na luz. Odpowiedz też sobie na pytanie po co ci ten facet. Czasem nasze pobudki są dosyć kciuki za powodzenie. Nabież dystansu do sprawy a sama się rozwiąże. Anna B. otwarta na nowe propozycje pracy Temat: już nie daję rady Zawsze mi sie wydawało, ze jak ktos jest zadowolony z wlasnego zycia...to nie rejestruje sie na grupach single...chyba ze kogos mu brakuje...Magdalena Mróz: Anna B.: Aniu, Własnie sie zastanawiam nad tym co napisalas...ze nie czujesz potrzeby bycia z kims?? To co robisz na singlach?? a gdzie tu widzisz sprzeczność??I jeszcze jedno tak jak mowisz...jak sie szuka to sie odpycha od siebie ewentualne znajomosci.. Zawsze mnie to zastanawiało...Witaj ja jestem sama od 4 lat nie mam jeszcze potrzeby bycia z kimś. Natomiast czuje podświadomie że sam się znajdzie. Tobie radzę odpuścić. Pamiętaj że jak czegoś pragniemy to automatycznie odpychamy to od siebie. Spróbuj dać sobie na luz. Odpowiedz też sobie na pytanie po co ci ten facet. Czasem nasze pobudki są dosyć kciuki za powodzenie. Nabież dystansu do sprawy a sama się rozwiąże.
A ja mam juz taki mętlik w glowie ze nie daje rady. Raz pomyslalam, ze wolalabym nieistniec niz czuc ten brak uczuc. Moj chlopak wie o wszystkim staram mu sie tlumaczyc co czuje, sam poczytał o nerwicy i jest ze mna choc tez nie jest mu latwo. Nie wiem co robic , nie umie przestawic sie na leczenie siebie choc wiem ze to ode mnie zalezy.
Tylko jakiej pomocy oczekujesz, bo forum nie jest w stanie nic Ci doradzić, bo matki nikt Ci nie zmieni. Jeśli Tobie i rodzeństwu dzieje się krzywda, możesz zgłosić do centrum pomocy rodzinie/pomocy społecznej. Sama nie jesteś w stanie nic zmienić. Ojciec mieszka z wami, matka i jej kochanek, czyli ojciec Twojego chłopaka? Ile masz lat? Możesz się wyprowadzić? Rodzeństwo w jakim jest wieku?
Za to brak u Ciebie pewności siebie to już spory problem. Człowiek nie zmieni myślenia w ciągu sekundy, ale zdaj sobie sprawę z tego, że po prostu nie warto się przejmować. Zobacz 2 odpowiedzi na pytanie: Nie daję już sobie rady.
Odpowiedzi Nic dziwnego, że nie dajesz już rady, ale niepoddawaj się, z tej sytuacji jest wyjście. Myślę, że powinnaś szczerze porozmawiać z tatą, on zapewne myśli, że wszystko jest okej i nie zdaje sobie sprawy z problemu. Porozmawiaj z nim szczerze, powiedz mu o wszystkim, o prawdopodobnej depresji, o tęsknocie, o zdradach twojej matki, powiedz mu to wszystko co tu napisałaś. Spróbujcie poszukać razem jakiegoś rozwiązania. Jeśli nic cię w Polsce nie trzyma, to może byś zamieszkała razem z nim, akurat się zaczynają wakacje, to mogłabyś je poświęcić na naukę niemieckiego. Nie poddawaj się, myślę, że twój ojciec cię wesprze i znajdziecie razem jakieś rozwiązanie. zuza_07 odpowiedział(a) o 16:03 Myślę, że powinnaś poważnie porozmawiać ze swoim tatą o całej sytuacji o zdradach twojej mamy, jej braku zainteresowania twoją osobą, o myślach samobójczych może nawet o depresji i to że za nim tęsknisz i go potrzebujesz. Na pewno twój ojciec coś wymyśli. Reddock odpowiedział(a) o 16:06 Skup się na sobie i nie pozwól by toksyczna atmosfera w ciebie przenikała. Ty wiesz najlepiej jakie może być wyjście z sytuacji. Jednak samobójstwo to raczej ucieczka od niej, a nie rozwiązanie. Zmierz się z tym. Opracuj plan działania i z każdym dniem staraj się go realizować. Nie wiem czy będzie to przeprowadzka do niemiec, czy sprowadzenie taty tutaj, czy pójście na swoje, czy może po prostu odcięcie się od tego lub inne rozwiązanie. Nie musisz od razu osiągnąć celu, ale ważne żebyś dążył do niego Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub